Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Szczegóły
Terminy zwiedzania uległy zmianie! Zapraszamy do zapoznania się z marcowym grafikiem. Zwiedzanie
Zapraszamy do udziału w konkursie SAXandVILLAS 2025. Szczegóły
Ikony kultury. Sinatra Out Of Lights. Zapowiedź koncertu
Wernisaż wystawy Eonflux. Zapowiedź wydarzenia
Latin Jazz Willa. Marita Albán Juárez Quartet. Zapowiedź koncertu
Ad Astra. Wariacje Goldbergowskie. Zapowiedź koncertu
Koncert Pasyjny. Oratorium Josepha Haydna. Siedem Ostatnich Słów Chrystusa Na Krzyżu. Zapowiedź koncertu
Kolekcja Doeringów pod lupą. Historia pewnej znajomości – nie tylko o obrazach Carla Schucha. Zapowiedź wydarzenia
Dźwięk. Wykład prof. Stefana Weyny. Zapowiedź wydarzenia
Ad Astra. Premiera i gwiazdy. Victoria w Willi Lentza. Zapowiedź koncertu
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Wojciech Kubica Relacja
1888. Willa miłości. Powrót spektaklu! Zapowiedź wydarzenia
Felietony | Monika Gapińska

Pandemia, wojna... O czym jeszcze będziemy opowiadać wnukom?

Prezentowana właśnie w Willi Lentza wystawa fotografii, autorstwa Tomasza Lazara – "Notatki z pustki", w każdym zwiedzającym wzbudza mnóstwo emocji. Jak bumerang bowiem powróciły wspomnienia z pandemii. Smutne i dramatyczne, ale też całkiem przyjemne, nawet zabawne. Jak to w życiu. To takie specyficzne, osobiste "notatki" z pamięci.
Ot, doskonale pamiętam SMS-a od znajomej, z wiadomością, że pod respirator trafiła właśnie nasza wspólna koleżanka z liceum. 37.2 na termometrze i strach, czy TO mnie właśnie dopadło. Puste ulice Szczecina w pierwszych dniach lockdownu, przywołujące na myśl sceny z filmów klasy B opowiadających o apokalipsie. Godziny spędzone przed telewizorem i oglądanie przerażających obrazów z covidowych oddziałów szpitalnych.

Mam też w pamięci całkiem miłe obrazki. Niezwykły gest życzliwości w postaci ... garnka z pysznymi gołąbkami, jaki na mojej wycieraczce zostawili znajomi, kiedy wraz z rodziną miałam kwarantannę. Życzenia noworoczne składane między sąsiadami przez okno, również tymi z kamienicy naprzeciwko, podczas sylwestra, gdy z powodu rządowych obostrzeń nie można było wyjść w nocy z domu. Kilka dni obiadów z mulami w roli głównej, z braku innych opcji, bo w osiedlowym markecie klienci w popłochu, w momencie ogłoszenia pandemii w Polsce, wykupili nawet najbardziej tłuste kawałki mięsa, pozostawiając w sklepowych lodówkach tylko owoce morza. Wreszcie radość, kiedy "otwarto" lasy i można było legalnie przytulić się do brzozy i posłuchać stukania dzięcioła. Pierwsze spotkanie ze znajomymi, po niemal pół roku. Choć w plenerze, bo tak bezpieczniej. I dzień, kiedy można było zdjąć z siebie domowe dresy, ubrać się elegancko i pójść na koncert albo do teatru.

To były notatki z pamięci. Poza nimi każdy z nas ma we własnym telefonie setki, a może tysiące zdjęć, będących bardzo ciekawym archiwum minionych dni. Wystawa fotografii Lazara zainspirowała mnie do tego, by przejrzeć własne fotografie z okresu lockdownu. Ale nie tylko. Poprosiłam kilkoro znajomych o to samo. Byłam ciekawa, jakie emocje pozostawiły swój ślad w ich telefonicznych archiwach.

Jak się okazało, zapis wyjątkowego czasu, gdy świat się zatrzymał, zdominowały dwa elementy: przyroda i kulinaria. Tak, tak! Lockdown na naszych zdjęciach pachnie chlebem, który wiele osób właśnie w tym okresie zaczęło piec. Albo innymi smakołykami, które zdominowały posty w mediach społecznościowych. Lockdown na fotografiach czasu izolacji ma też kolor zielony, jak rośliny, które sadziliśmy na balkonach i w ogrodach. W miejscach, które bywały dla niektórych z nas "spacerniakami", używając tu – proszę wybaczyć – słownictwa więziennego. Wreszcie lockdown na naszych zdjęciach to rodzinne granie w planszówki, wspólne gotowanie (znów te kulinaria!), a nawet szydełkowanie i majsterkowanie...

Zadziwiające, jak dużo osób prezentowało na Facebooka fotografie będące zapisem wyjścia z domu do ... śmietnika. Naprawdę! Był przecież taki okres w pandemii, kiedy wyrzucenie worka ze śmieciami stało się jedyną możliwością spaceru. Zatem zdjęcia z owej krótkiej "wycieczki na śmietnik" zwykle pokazywały mijane obrazki: krzew, który właśnie zakwitł, nowe graffiti na murze, stosy zabawek, które ktoś wyrzucił w ramach lockdownowych porządków czy maseczka leżąca na chodniku, zgubiona przez przechodnia...

Mam to szczęście, że moją rodzinę i przyjaciół pandemia potraktowała dość łaskawie. Z nikim nie rozstałam się na zawsze. Zatem moje archiwum fotograficzne, jak też "notatki z pamięci", mają raczej jaśniejsze tony i barwy, z nieco ciemniejszym odcieniem strachu i lęku o zdrowie najbliższych. Mimo to zastanawiam się, czy już zawsze będziemy dzielić życie na to sprzed pandemii i to po jej zakończeniu (oby jak najprędzej!). A może jednak na to sprzed i po wojnie Rosji z Ukrainą? Jakie jeszcze przykre niespodzianki szykuje nam los/przyszłość/świat, o których kiedyś będziemy opowiadać naszym wnukom?