Felietony | Janusz Wilczyński
Od liczb ku poetyckiej wenie
Przyznaję: z matematyki miałem mocną tróję, więc liczyć do stu potrafię. I właśnie niemal tylu wydarzeń w listopadzie 2024 roku doliczyłem się w Willi Lentza! W innych miesiącach, poza wakacjami, nie jest inaczej. Koncerty, spektakle, recitale, spotkania autorskie, debaty, wystawy – taka codzienność, od której miłośnikom kultury przyjemnie kręci się w głowie! Mnie od tego bogactwa nawiedziła poetycka wena, która – w ukłonie do polskich wielkich poetek i poetów – nakazała mi przelać na papier takie słowa o Willi. Wy drodzy czytelnicy zapewne zgadniecie, trawestacji czyich wierszy dokonałem.
Oto, wiersz numer 1: Nie przyjść – tego nie robi się Willi/Bo co ma począć artysta/Przy pustej widowni?/Chodzić po ścianach ?/Plątać się w kurtynie?/Niby wszystko gotowe/A jednak bez sensu/Mógłby nawet zagrać/Ale nie ma komu.
Teraz wiersz Numer 2: Idź dokąd poszli tamci do Willi Lentza/Po radość i zamyślenie – twoje najlepsze oklaski/Idź usiądź no i wstawaj/wśród odwróconych przodem do aktorów/spędziłeś ten czas po to by doświadczyć/potem wyjdź dać świadectwo/bądź odważny gdy inni się wahają/w ostatecznym rachunku Willa Lentza się liczy.
Wiersz Numer 3:
Stoi w ogrodzie Willa Augusta.
Stoi i błyszczy – rzadko jest pusta!
Stoi, a ludzie wchodzą i wchodzą.
Artyści w Willi swą twórczość rodzą.
Widownia brawo bije w amoku.
Każdy ma Willę Lentza na oku!
Wiersz numer 4:
Nie widziałam Cię Willo od miesiąca
I co? Wszystko spokój mój wytrąca
Lecz widać nie można żyć bez Augusta!
Na pewno wiecie, jak nazywali się autorzy przerobionych przeze mnie wierszy. Bułka z masłem. Teraz, już bez literackich odniesień, dwa limeryki o naszej Willi:
Pewien gość ze Szczecina
Często chodził do kina
A do Willi Lentza
Rzadko bardzo był skręcał
Aż mu z tęsknoty zrzedła mina!
Pewien artysta znany
Wszędzie był zapraszany
Ale nigdy do Willi
Lentza – więc po chwil(l)i
Zjadł kilo zjełczałej kaszany!
Zerkam w plan Willi Lentza na grudzień (Wam też rekomenduję rzucić okiem na stronie www) – nie ma nudy i bezruchu! Więc, Czytelniku, zapamiętaj tak lepiej:
Lepiej tonąć w rzece Drwęca
Niż nie bywać w Willi Lentza!
Teraz wiersz Numer 2: Idź dokąd poszli tamci do Willi Lentza/Po radość i zamyślenie – twoje najlepsze oklaski/Idź usiądź no i wstawaj/wśród odwróconych przodem do aktorów/spędziłeś ten czas po to by doświadczyć/potem wyjdź dać świadectwo/bądź odważny gdy inni się wahają/w ostatecznym rachunku Willa Lentza się liczy.
Wiersz Numer 3:
Stoi w ogrodzie Willa Augusta.
Stoi i błyszczy – rzadko jest pusta!
Stoi, a ludzie wchodzą i wchodzą.
Artyści w Willi swą twórczość rodzą.
Widownia brawo bije w amoku.
Każdy ma Willę Lentza na oku!
Wiersz numer 4:
Nie widziałam Cię Willo od miesiąca
I co? Wszystko spokój mój wytrąca
Lecz widać nie można żyć bez Augusta!
Na pewno wiecie, jak nazywali się autorzy przerobionych przeze mnie wierszy. Bułka z masłem. Teraz, już bez literackich odniesień, dwa limeryki o naszej Willi:
Pewien gość ze Szczecina
Często chodził do kina
A do Willi Lentza
Rzadko bardzo był skręcał
Aż mu z tęsknoty zrzedła mina!
Pewien artysta znany
Wszędzie był zapraszany
Ale nigdy do Willi
Lentza – więc po chwil(l)i
Zjadł kilo zjełczałej kaszany!
Zerkam w plan Willi Lentza na grudzień (Wam też rekomenduję rzucić okiem na stronie www) – nie ma nudy i bezruchu! Więc, Czytelniku, zapamiętaj tak lepiej:
Lepiej tonąć w rzece Drwęca
Niż nie bywać w Willi Lentza!