Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Szczegóły
Terminy zwiedzania uległy zmianie! Zapraszamy do zapoznania się z marcowym i kwietniowym grafikiem. Zwiedzanie
Zapraszamy do udziału w konkursie SAXandVILLAS 2024. Szczegóły
Jazz w Willi. Ikony Kultury. Grzegorz Ciechowski. Koncert Radosława Bolewskiego i Macieja Tubisa. Relacja
Wartości w kulturze. Inspiracja i umiar. Relacja
Maria de Buenos Aires. Willa Argentyna. Relacja
Szymanowski w Willi Lentza. Dwóchgłos. Relacja
Dzień Kobiet. Relacja
Felieton | Autorka: Monika Gapińska

Fenomenalni z niedzisiejszym spojrzeniem na świat

"Starsi panowie, starsi panowie dwaj, już szron na głowie, nie to zdrowie, a w sercach ciągle maj. I ta trwoga, trwoga, trudna rada, że się nie wie czy się człowiek dla dam nada. Ale z drugiej strony chwili takiej wdzięk, gdy rozwieje dana dama taki lęk" – śpiewali Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski, fenomenalny duet literacko – kompozytorski. Ich twórczość zachwyca od wielu dekad i – co nieprawdopodobne – w ogóle się nie starzeje. Stąd wielu artystów ciągle sięga po ich piosenki. W Willi Lentza będzie można usłyszeć te znakomite utwory w wykonaniu wokalisty Piotra Zubka i pianisty Bogdana Hołowni.
Po raz pierwszy wspomnianą piosenkę, która stała się znakiem rozpoznawczym kabaretu, wyemitowano w październiku 1958 roku. Moi rodzice byli wtedy dziećmi, ja miałam się urodzić dopiero za kilkanaście lat. Wszyscy jednak, rodzinnie, jesteśmy absolutnymi fanami Przybory i Wasowskiego. Zresztą, mój tata wspomina czasem, jak tuż przed emisją Kabaretu Starszych Panów, co chwilę ktoś pukał do drzwi, a jego mama (a moja babcia) zapraszała sąsiadów do środka. Na początku lat sześćdziesiątych, a może nawet pod koniec pięćdziesiątych (różne wersje istnieją w przekazach rodzinnych), moi dziadkowie jako jedyni w klatce kamienicy posiadali telewizor. Zatem rytuałem się stało oglądanie Kabaretu Starszych Panów, jak również Kobry, wspólnie z sąsiadami. Wcześniej babcia robiła dla gości "hektolitry" herbaty, czarnej i z cukrem rzecz jasna, bo innej nie uznawała. Żeby było jak w piosence, kiedy Starsi Panowie śpiewali: „Z rozkoszy tego świata ilości niepomiernej zostanie nam po latach herbaty szklanka wiernej. Dopóki ciebie, ciebie nam pić, dopóty, dopóty jak w niebie nam żyć, herbatko, herbatko, herbatko…”.

W momencie tworzenia kabaretu Starsi Panowie z pewnością nie przewidzieli, iż ich piosenki będą wykonywali artyści żyjący w XXI wieku, ani też, że cytaty z ich utworów przejdą do współczesnej polszczyzny. Począwszy od "tanich drani", przez "piosenka jest dobra na wszystko", aż do "wespół w zespół".

Mistrz słowa i celnej puenty, Wojciech Młynarski, tak pisał we wstępie do "Piosenek prawie wszystkich" Przybory: "Gdyby Jeremi Przybora pisał np. po francusku, to wymieniano by Go jednym tchem obok Brassensa, Brela czy Viana". Być może tak by było. Należy się jednak cieszyć, że to właśnie w tej siermiężnej Polsce czasów PRL-u Kabaret Starszych Panów był dla społeczeństwa niejako odskocznią od ponurej rzeczywistości, możliwością obcowania z poezją i misternie skonstruowanym dowcipem. Ci dwaj dżentelmeni w cylindrach powodowali, że można się było przenieść w czasie. Ech, czemuż ja tu użyłam czasu przeszłego?! Wszak mając kolekcję Kabaretu Starszych Panów na DVD (ja mam) w każdej chwili można wsiąść do wehikułu czasu i pozwolić się czarować wcale nie tak starszym panom (Przybora i Wasowski w momencie premiery swojego kabaretu byli po czterdziestce), charyzmatycznym, zachwycającym subtelnym humorem, liryzmem, elegancją i zupełnie niedzisiejszym spojrzeniem na świat. Bo kto dzisiaj wie, co to są sztuczkowe spodnie czy perłowe plastrony: "Tu Kabarecik Starszych Panów, to znaczy przyjaciela i mój. Jesteśmy ładni, starannie ubrani: ciemne żakiety, sztuczkowe spodnie, jasne kamizelki i getry, perłowe plastrony z perłą. Do tego jesteśmy przystojni. Jeden z nas z włosami przyprószonymi siwizną, drugi z głową przyprószoną włosami. I tak pogwizdujemy sobie i tak toniemy we wspomnieniach” – mówili Przybora i Wasowski.

Kabaret Starszych Panów był fenomenem. Nie tylko z powodu świetnych tekstów, niezwykłych metafor czy wysublimowanego dowcipu. Niewiarygodne było to, że w porze nadawania programu w telewizji, przed odbiornikami, jak to się kiedyś mówiło, zasiadała zarówno inteligencja, jak i tak zwana klasa robotnicza, ci, którzy należeli do partii i ci, którzy się brzydzili wszelką "przynależnością". Hmmm, dziś w naszym kraju by się przydali tacy dżentelmeni, którzy by zjednoczyli wszystkich, od lewa do prawa, nieprawdaż?