Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Szczegóły
Terminy zwiedzania uległy zmianie! Zapraszamy do zapoznania się z grudniowym grafikiem. Zwiedzanie
Boże Narodzenie w Willi Lentza i na świecie. Marc Secara z zespołem. Zapowiedź koncertu
Przedświąteczne zwiedzanie Willi Lentza z choinką w tle. Zapowiedź wydarzenia
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Mateusz Krzyżowski. Relacja
Vołosi. Relacja
Tydzień Friedrichowski. Caspar David Friedrich – Romantyk z Pomorza. Relacja
Felieton | Autor: Janusz Wilczyński

Nie tylko słowa uderzają do głowy

Tej jesieni, w otulonym szalikiem kolorowych liści, górzystym Świeradowie-Zdroju odkryłem w pewną niedzielę wypożyczalnię książek.
No, niby zwykła rzecz. Ale ta świątynia słowa pisanego mieści się w sklepie! Rozemocjonowany, niczym Archimedes, zakrzyknąłem: Eureka! (zakrzyknąłem jednakowoż wewnętrznie, bo z natury jestem nieśmiały. Zachwycony splotem potrzeb wyższych (książki) i niższych (picie plus jedzenie) minąłem szyld „Sklep. Wypożyczalnia Książek”, i wszedłem. Pośród dóbr spożywczych, kosmetycznych oraz czyszczących wszystko, stało kilka regałów, a na nich prawdziwe (!) książki. Napis przy tym dziedzictwie kulturowym głosił: „Wypożyczenie książek zarejestrujesz na stoisku monopolowym”. No więc idę. Jest i owe stoisko. Jest i za ladą bibliotekarka, są i czytelnicy dzielnie w rządku stojący! Poobserwowałem ich dobre kilka minut. Żaden książki nie wypożyczył, za to każdy zakupił artykuły ciekłe gaszące pragnienie przy jednoczesnym doprowadzeniu do stanu co najmniej lekko nieważkiego. Nic to – pomyślałem. Zapewne wcześniej opasłe tomiszcza – „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta, trylogii Stiga Larssona czy „Braci Karamazow” Dostojewskiego – wypożyczyli, a teraz, w przerwie lektury, rozpaleni rozwojem wydarzeń, przyszli ukoić emocje. Gdy nastąpiła moja kolej, stanąłem przed sprzedawczynią – bibliotekarką, i zapytałem, czy to pozór i udawanie jeno, na potrzeby ominięcia zakazu handlu w niedzielę, i stąd ta wypożyczalnia książek? Pani o literacko naturalistycznym spojrzeniu (jednak pozory mylą) westchnęła i odrzekła, że wypożyczenia, owszem, czasem się zdarzają, po czym wskazała na szufladkę wypełnioną plikiem kart bibliotecznych. „Co podać?” – zapytała ucinając moje kulturalne śledztwo.C2H5OH niejednego doprowadził do dziwnych zachowań. Ale, czy lektura dobrej książki może uderzyć do głowy ? I zmobilizować do czynu?

Swego czasu dziennikarze jednej z brytyjskich gazet przedstawili listę dziesięciu książek, które ich zdaniem odmieniły losy świata. „Odmieniły”, czyli trafiły do głów i serc wielu ludzi, którzy zdjęli kapcie, wzuli buty i zmienili rzeczywistość. W tym zestawieniu znalazły się między innymi „Druga płeć” Simone de Beauvoir, „Rozważania” Konfucjusza, „Umiłowana” Toni Morisson, "Zapiski z Piaszczystej Krainy" Aldo Leopolda oraz „Elementy” Euklidesa. Jeżeli, którejś z wymienionych nie czytaliście, to warto sięgnąć, a nuż słowa uderzą do ośrodka decyzyjnego o nazwie „mózg” i każą Wam zmieniać świat na jeszcze lepszy?
Każdy, kto czyta, ma swoją listę książek, które uderzyły do głowy i trafiły do serca. Nie, żeby zaraz świat do góry nogami przewracać, ale ten moment, gdy toniesz w lekturze i zapominasz o „tu i teraz”!

Moja lista jest dłuższa niż kolejka pod „monopolem” tuż przed godziną trzynastą w PRL-u (bo to o tej porze, czytelniku młody, otwierane były wonczas sklepy z alkoholem). A oto kilka moich literackich odurzeń od czasów, gdy na baczność pod stołem chodziłem, aż po czas, który ,tak jak wiatr jesienny liście, włosy mi z głowy zrywa. Jest więc „Koziołek Matołek” duetu Kornel Makuszyński i Marian Walentynowicz, „Niewiarygodne Przygody Marka Piegusa” Edmunda Niziurskiego, „Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa, wiersze Leśmiana i Wisławy Szymborskiej, „Kartoteka” Tadeusza Różewicza, powieść „Jutro w czas bitwy o mnie myśl” Javiera Mariasa, „Kubuś Puchatek” Aleksandra Milne’a (do którego wciąż wracam) i korowody innych! Zatopić się w fikcyjnych światach! Odurzyć słowem, dać się porwać opowieści i zapomnieć o realności! A potem wrócić, do świata, że świeżym, oby lepszym spojrzeniem!

Po inne cudowne odurzenie pójdę w dniach najbliższych do Willi Lentza. Tam można oglądać obrazy jednej z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych malarek, Joanny Sarapaty. Artystka maluje kobiety w niezwykły, sobie tylko właściwy sposób. Już nie mogę się doczekać zanurzenia, tak jak w lekturze, w świecie barwnych plam, które trafiają do serca i do głowy. Czas się zatrzyma – będę tylko ja i osiemnaście znakomitych płócien.