Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Szczegóły
Terminy zwiedzania uległy zmianie! Zapraszamy do zapoznania się z kwietniowym grafikiem. Zwiedzanie
Zapraszamy do udziału w konkursie SAXandVILLAS 2025. Szczegóły
Ikony kultury. Sinatra Out Of Lights. Zapowiedź koncertu
Wernisaż wystawy Eonflux. Zapowiedź wydarzenia
Latin Jazz Willa. Marita Albán Juárez Quartet. Zapowiedź koncertu
Ad Astra. Wariacje Goldbergowskie. Zapowiedź koncertu
Koncert Pasyjny. Oratorium Josepha Haydna. Siedem Ostatnich Słów Chrystusa Na Krzyżu. Zapowiedź koncertu
Kolekcja Doeringów pod lupą. Historia pewnej znajomości – nie tylko o obrazach Carla Schucha. Zapowiedź wydarzenia
Dźwięk. Wykład prof. Stefana Weyny. Zapowiedź wydarzenia
Ad Astra. Premiera i gwiazdy. Victoria w Willi Lentza. Zapowiedź koncertu
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Wojciech Kubica Relacja
1888. Willa miłości. Powrót spektaklu! Zapowiedź wydarzenia
Felieton | Autorka: Monika Gapińska

Smartfony, cukierki, komentarze i inne zmory na widowni

-Halo? Nie mogę teraz rozmawiać. W teatrze jestem – to wcale nie jest fragment tekstu z programu kabaretowego, ale... codzienność na widowniach teatralnych. Smartfony to zmora, z którymi zmagają się aktorzy. Zresztą, dzwoniące telefony nie są jedynymi "grzechami", jakie popełniają widzowie.
Mniej więcej podczas mojej co dziesiątej wizyty w teatrze, w trakcie spektaklu – na widowni rzecz jasna – nikomu nie zadzwonił telefon, ani nie włączyły się wibracje, nikt też w zasięgu mojego wzroku nie sprawdzał godziny na smartfonie i nie czytał przychodzących SMS-ów. Biorąc pod uwagę, że średnio bywam dwa razy w miesiącu w teatrze, wychodzi na to, iż mam szczęście mniej niż raz na pół roku być na przedstawieniach, na których widownia nie korzysta z telefonów. Na pozostałych, czyli na dziewięciu na dziesięć spektakli, mam pecha, bo zawsze odezwie się jakiś telefon albo pojawi się światło z przeglądanego smartfona, które rozprasza uwagę wszystkich wokół. Te moje osobiste statystyki nie napawają optymizmem. Jeszcze gorzej jest, kiedy porozmawia się z aktorami, którzy grając na scenie, muszą się mierzyć z sytuacją, kiedy np. podczas przejmującego monologu nagle z widowni słychać głośny sygnał dzwoniącego smartfona. W takich momentach, kiedy jestem właśnie częścią publiczności, mam ochotę zapaść się pod ziemię z zażenowania. Choć może niepotrzebnie, bo przecież to nie ja jestem "sprawcą" tej okropnej sytuacji.

Zresztą, siedząc na widowni, widziałam różne "przewinienia" publiczności. Na spektaklu baletowym jedna z pań, siedząca w pierwszym rzędzie, odebrała dzwoniący telefon, wypowiedziała te słynne słowa: "Halo? Nie mogę teraz rozmawiać. W teatrze jestem", po czym kontynuowała konwersację, wychodząc jednocześnie z sali teatralnej.

Innym razem mężczyzna siedzący obok mnie przeglądał Facebooka podczas przedstawienia. Światło z jego smartfona tak bardzo mnie rozpraszało, że nie mogłam się w pełni skupić na tym, co dzieje się na scenie. Byłam też na spektaklu, kiedy widzka siedząca za mną, długo czegoś szukała w torebce, hałasując – sądząc po odgłosach – przewalającymi się we wnętrzu kluczami, by na koniec wyciągnąć cukierka i rozpakowywać go, szeleszcząc oczywiście niemiłosiernie. I jeszcze jedno zaskakujące doświadczenie, tym razem z widowni w operze, na balkonie. Otóż na samym początku spektaklu, starsza para wyciągnęła puszki (nie wiem z czym, było zbyt daleko, bym dojrzała) i już za moment było słychać dwukrotne "syknięcie" uwalnianego się gazu z napoju.

Jest jeszcze kolejny "grzech", który popełniają niektórzy widzowie: komentowanie podczas spektaklu, na tyle głośne, że z pewnością słyszą je osoby znajdujące się obok, przed i za komentatorami. Bywało, że siedząc na widowni, mogłam się dowiedzieć jakie role wcześniej zagrała pokazywana właśnie palcem aktorka, czy dobrze wygląda w czerwieni albo – tak było w trakcie spektaklu gościnnego z warszawskiego teatru – w których serialach gra konkretny aktor. Nie byłam z kolei nigdy świadkiem, by ktoś z widowni dopowiadał coś do kwestii artystów na scenie, ale słyszałam, że nie jest to wcale sporadyczne, jak mogłoby się wydawać. Do "występków" w teatrze można by jeszcze dołożyć nagrywanie przez widzów fragmentów spektakli, czasem dość długich...

Z racji, że 27 marca obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Teatru, życzę aktorom i aktorkom, by grali na scenach wyłącznie przy takiej publiczności, która respektuje komunikaty z prośbą o wyłączenie telefonów komórkowych przed rozpoczęciem sztuki, nie odwija – podczas przedstawień – cukierków z papierka i powstrzymuje się przed komentowaniem w trakcie spektaklu. Nam, widzom życzę tego samego, bo taki "sąsiad" na widowni, który rozprasza nas światłem z używanego właśnie smartfona, jest w stanie zepsuć cały wieczór.

A skoro o teatrze mowa, to polecam spektakle w Willi Lentza. Wkrótce zostanie tu zaprezentowane znakomite przedstawienie z Olgą Adamską w tytułowej roli: "Frida. Kolekcjonerka z Westendu". Warto obejrzeć!