Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Szczegóły
Terminy zwiedzania uległy zmianie! Zapraszamy do zapoznania się z grudniowym grafikiem. Zwiedzanie
Boże Narodzenie w Willi Lentza i na świecie. Marc Secara z zespołem. Zapowiedź koncertu
Przedświąteczne zwiedzanie Willi Lentza z choinką w tle. Zapowiedź wydarzenia
Willa Italia. Kochamy Książki 5.0. Skazana na Italię. Życie piękniejsze od marzeń. Premiera książki Moniki Malinowskiej. Zapowiedź wydarzenia
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Mateusz Krzyżowski. Relacja
Vołosi. Relacja
Tydzień Friedrichowski. Caspar David Friedrich – Romantyk z Pomorza. Relacja
Felietony | Monika Gapińska

Bawmy się jak Szymborska!

"Po staroświecku uważam, że czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła" – stwierdziła kiedyś Noblistka, Wisława Szymborska. Co ciekawe, nie sięgała tylko po dzieła z "najwyższej półki", ale czytała dosłownie wszystko. Od "Katalogu psów rasowych", przez "Gimnastykę dla kobiet w czasie ciąży i połogu", leksykony produktów spożywczych i "Encyklopedię zamachów", po "Historię Bliskiego Wschodu w starożytności", biografię Schuberta i poezję Safony. Ot, to, co ją właśnie zaciekawiło. Skąd o tym wiadomo? Otóż o przeczytanych pozycjach pisała w felietonach przez długie lata publikowanych na łamach prasy.
Podejście Noblistki do książek przypomniało mi się przy okazji planowanego, wyjątkowego walentynkowego wydarzenia, jakie właśnie na 14 lutego planuje Willa Lentza: "Kochamy książki". Wtedy ci wszyscy, którzy kochają czytanie, będą mieli okazję, by spotkać się z pisarzami i ... ze sobą. Bo choć czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jak uważała (i słusznie) Szymborska, to rozmowa o literaturze jest kolejną przyjemnością. Taka rozmowa przybiera obecnie różne formy. To może być udział w spotkaniu autorskim czy pogaduchy z koleżanką przy kawie o tym i owym, a przy okazji o książkach. Ale rozmowy o literaturze w dużej mierze przeniosły się do mediów społecznościowych. Na Instagramie albo w aplikacjach typu Goodreads rzesze internautów polecają sobie (albo odradzają, choć to bywa rzadsze) przeczytanie konkretnej pozycji wydawniczej. Jak się okazuje, ilość blogerów książkowych jest równie duża, jak tych, którzy na swoich profilach i kanałach polecają kosmetyki dla cery trądzikowej, maści na hemoroidy czy nosidełka dla niemowląt. Pod postami tych literackich guru zwykle pojawia się mnóstwo komentarzy, stających często zażartą dyskusją o konkretnej książce.

Takie profile i kanały internetowe mają pewną zaletę, którą zapewne by doceniła Szymborska: przekonują, że czytanie to świetna zabawa. Klikając na relacje blogerów młody czytelnik/czytelniczka (bo to młode pokolenie jest głównie odbiorcą instagramowych przekazów) nie nabawi się poczucia winy z powodu nieznajomości powieści choćby Zoli, Manna czy Pilcha. Zyska z kolei uznanie, kiedy pochwali się, że zna twórczość Sally Rooney, Colleen Hoover czy Anety Jadowskiej, czyli najbardziej popularnych autorów literatury nazywanej Young Adult albo New Adult.

Tymczasem wielu z nas, z kilkoma dekadami lat na karku, często zapomina o tej najpiękniejszej zabawie, jaką daje czytanie książek. Mamy zatem wyrzuty sumienie, kiedy sięgamy po nowy kryminał Bondy albo Mroza, książkę reklamowaną jako tę, która została sfilmowana dla Netflixa lub świąteczną powieść pełną pocałunków pod jemiołą, gdy na półce od lat czekają na nas, np. "Zbrodnia i kara" Tołstoja, "Bieguni" Tokarczuk czy "Traktat o łuskaniu fasoli" Myśliwskiego.... Do tego jeszcze mamy zgryz co wybrać: książki – finalistki Nagrody Literackiej Nike (czyli te należące do "wysokiej półki") czy może te nominowane do Nagrody Wielkiego Kalibru (hmmm, te leżą na nieco "niższej półce"). Skąd te wyrzuty sumienia i niepotrzebne dylematy, z którymi wspomniana Noblistka nie miała żadnych problemów? Zapewne z przekonania wpajanego nam przez długie lata, że inteligentny człowiek powinien znać... i tu pojawia się dłuuuga lista dzieł literackich, na której nie ma prawa się pojawić choćby "Lesio" Chmielewskiej, "Nigdy w życiu!" Grocholi czy "Jestem nudziarą" Szwai.

Jestem pewna, że Szymborska miała w nosie wszelkie listy typu: "150 książek, które trzeba przeczytać, by zdobyć odznakę Wielkiego Miłośnika Książek!" (naprawdę istnieje taki ranking!), "Książki, które trzeba przeczytać przed śmiercią", "Książki, których nie powinien pominąć żaden bibliofil", "Książki, które powinien przeczytać każdy inteligentny człowiek", i tak dalej, i tak dalej... Bierzmy zatem przykład z Noblistki i bawmy się czytaniem książek, nie bacząc na żadne rankingi!

Monika GAPIŃSKA