Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Szczegóły
Terminy zwiedzania uległy zmianie! Zapraszamy do zapoznania się z styczniowym grafikiem. Zwiedzanie
Boże Narodzenie w Willi Lentza i na świecie. Marc Secara z zespołem. Relacja
Kochamy książki. Relacja
Juvenum Hortus. Soul of the guitar. Mistrzowska Akademia Gitary Klasycznej Krzysztofa Meisingera. Relacja
Vołosi. Relacja
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Mateusz Krzyżowski. Relacja
Felietony | Jakub Stefek

Polonez

Polonez to taniec, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Wszak każdy z nas przypomina sobie szkolne zajęcia i próby, a także występy czy uroczystości. Korowód par towarzyszy wielu balom i okazjom. Prosty, dostojny krok możliwy jest do szybkiego opanowania przez każdego. Wielu potrafi nawet wykonać niektóre figury, a przejście przez tunel tańczących par od zawsze jest radosnym i niezapomnianym przeżyciem. Nie bez powodu. Najstarsi protoplaści poloneza to ludowe tańce weselne. Na początku XVII wieku tak zwany chodzony zaczął zyskiwać popularność wśród szlachty.
W połowie XIX wieku Oskar Kolberg zebrał wczesne melodie staropolskich tańców ludowych, składających się z krótkich fraz w metrum trójdzielnym i zawierających dwutaktową, powtarzalną sekcję. To w nich można upatrywać zalążków późniejszego poloneza. Najwcześniejszy znany polski zbiór polonezów zawiera się w rękopisach Josepha Sychry z 1772 roku, a ich nazwa przejęta została z języka francuskiego. Już wtedy zrezygnowano z akompaniamentu śpiewanego, a muzykę przekazano dworskim instrumentalistom.

Z czasem wykształciły się dwa charakterystyczne wzorce rytmiczne, pozwalające rozpoznać poloneza (dla wtajemniczonych: ósemka, dwie szesnastki i cztery ósemki oraz cztery szesnastki i dwie ćwierćnuty). Co ciekawe, fragmenty na wzór poloneza stosowali w swojej muzyce Bach, Telemann, Kirnberger, a nawet Mozart. W XIX wieku najsłynniejsze polonezy w Polsce komponował Ogiński, Żywny, Elsner, Kozłowski i Kurpiński. Niekwestionowanym mistrzem poloneza już jako samodzielnej formy muzycznej jest oczywiście Chopin. Tworzenie polonezów przypisywano nawet Tadeuszowi Kościuszce, który miał i w ten sposób próbować zapobiec utracie przez Polskę niepodległości. Najpopularniejszym polonezem naszych czasów jest oczywiście ten skomponowany przez Wojciecha Kilara. To jedna z niewielu melodii, którą potrafi zanucić prawie każdy mieszkaniec naszego kraju.

Do dzisiaj w wielu sztukach teatralnych, operach i filmach widzimy sceny poloneza tańczonego przez pary w pełnych przepychu strojach – od kontuszy po sukienki cesarskie i mundury kawalerii z ery Napoleona. Tańczenie poloneza wymaga wyprostowanej postawy, braku ruchu bioder, płynnych i eleganckich gestów rąk i dumnie uniesionej głowy. Tancerze nie patrzą się na siebie, ale chodzą ramię w ramię w procesji wokół sali. Czasem jednak zatrzymują się, kłaniają, krążą wokół siebie, a nawet cofają się, odwracają, poruszają na boki lub tańczą w miejscu. Cały czas jednak odwzorowują szlachetność, godność i dumę, którą w doskonały sposób wyraża muzyka.

Jednak, mimo tej wspaniałej historii, polonez w Szczecinie słusznie kojarzy się z inną niezwykłą opowieścią. Zaczyna się ona w 1971 roku, kiedy w Szczecińskiej Stoczni Jachtowej im. Leonida Teligi ukończony zostaje „Polonez” – najsłynniejszy szczeciński jacht do żeglowania wyczynowego. Rok później Krzysztof Baranowski wystartował na nim w atlantyckich regatach samotnych żeglarzy, a następnie opłynął świat dookoła. W kolejnym roku jako pierwszy polski samotnik opłynął przylądek Horn, a także został drugim Polakiem, który opłynął świat samotnie. Wspaniałe opowieści o planach, marzeniach, wprowadzaniu ich w życie i sukcesach, a także dokładne zapisy wypraw na „Polonezie” kapitana Krzysztofa Baranowskiego można przeczytać na jego bogatej w informacje stronie internetowej.

My tymczasem wspomnieć musimy z kronikarskiej dokładności jeszcze o samochodzie marki Polonez i paru mniej lub bardziej ambitnych trunkach sygnowanych etykietą wykorzystującą tę nazwę. Musi być w tym jakaś dziejowa prawda, bo niezwykły rozkwit poloneza przypada na czasy panowania dynastii saskiej na tronie polskim, kiedy to tańcząca bez opamiętania i w dostatku szlachta chętnie woziła się nowymi kartami, powtarzając: „Gdy August pije, cała Polska jest pijana”. Wiemy, do czego to może prowadzić, ale, zalecając umiar, pozwalający zachować godność i dostojeństwo, zapraszamy do tańca!

Jakub Stefek