Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Szczegóły
Zapraszamy na kolejny pokaz spektaklu Zatrudnimy starego clowna! Zapowiedź wydarzenia

Kreatywność w kulturze

Willa Lentza, 29 stycznia 2022r.

Kreatywność zdaje się pojęciem nieodzownie wpisanym w kulturę. Mając w pamięci uściślenia Floriana Znanieckiego, rozwinięte m. in. przez prof. Gerarda Labudę, rozróżniające pojęcie kultury od cywilizacji, należy przyjąć, że niezmiennie ta pierwsza tworzona jest przez akty innowacji, zaś na tą drugą składają się procesy rozpowszechniania, popularyzowania i rozpraszania nowych odkryć, rozwiązań i dzieł. Upowszechnione innowacje wrastają w rzeczywistość, stając się codziennością i dorobkiem ludzkości; w tej formie składają się na tradycję, która stanowi niezbędne podglebie kolejnych twórczych aktów kultury.
Jeśli rozpatruje się pojęcie kreatywności współcześnie, uruchamia ono, na zasadzie skojarzeń, różne obszary życia społecznego. Kreatywność przypisywana jest gospodarce (przemysły kreatywne), politykom miejskim, przemianom demograficznym (pojęcie „klasy kreatywnej”). U zarania jednak odsyła do praktyk mających źródło w polu sztuki i kultury.

Dyskusja w Willi Lentza rozpoczęła się od krótkiego zarysowania historii pojęcia kreatywności. Refleksja o twórczym potencjale człowieka pojawia się u zarania kultury. Protagoras z Abdery, zaliczany do sofistów greckich, uznawał kreatywność jako warunek podmiotowości. Rozpoznajemy świat poniekąd biernie; od jego rozpoznania przechodzimy do tworzenia, które jest synonimem samodzielnego wyboru.

Świat jest wart kreatywności człowieka. To przekonanie starożytnych myślicieli zanegowało średniowiecze, poprzedzone ataraksją stoików. I jedni i drudzy cenili wyżej harmonię duchową niż podbój świata, i ją stawiali za cel dążeń człowieka. Kreatywność przenosiła akcent na rzeczy ziemskie, oddalając od spraw ostatecznych i transcendentnych.

Renesans przywrócił sens kreatywności. Jeden z jego przedstawicieli, Marsilio Ficino, florencki uczony, zwany „drugim Platonem”, uznawał, że tylko człowiek nie jest zadowolony z miejsca, które zajmuje. Żywioł kreatywności odróżnia nas od zwierząt i czyni nas ludźmi. To przekonanie towarzyszyło ludzkości przez późniejsze wieki, aż do dziś, lecz poszczególne epoki różniły się dynamiką rozwoju myśli twórczej.

Renesans był niewątpliwie czasem przyspieszenia; zbudowały go wynalazki druku, rusznic oraz magnesu, przekładające się na upowszechnienie nauki, rozwój wojny i skuteczność podboju, zasięg żeglugi. Kolejną epoką kreatywności, wręcz jej eksplozją, był wiek XIX z maszynami parowymi, fotografią, masowym czasopiśmiennictwem, telegrafem, koleją żelazną – a to wszystko sprzężone przecież z fundamentalnym odejściem od feudalizmu w kierunku kapitalizmu.

Czas, w którym żyjemy, czas liczony od przełomu wieków XX i XXI, jest niewątpliwie tym momentem w dziejach, w którym nakaz kreatywności przenika prawie wszystkie sfery życia i skutecznie przelicytowuje inne, współczesne zawołania ideologiczne. Oczywiście, ludzka kreatywność uzyskała ogromne pole eksploracji i prezentacji – jest nim Internet, globalna cyfrowa sieć obiegu informacji.

Jak w świecie współczesnej, globalnej kreatywności mieści się Szczecin? Dyskusja, która miała miejsce w Willi Lentza, zgromadziła osoby z różnych pokoleń i obszarów aktywności zawodowej i społecznej. Wszystkich uczestników panelu łączyło jednak doświadczenie praktyki w sferach uznawanych za konstytutywne dla współczesnej kreatywności: nauki, kultury i sztuki.

Perspektywa szczecińska miała szczególne znaczenie dla drugiej części dyskusji. W pierwszych kwadransach dyskusji uczestnicy zostali poproszeni, by, odwołując się do własnych doświadczeń, spróbować określić relację pomiędzy tradycją a kreatywnością. Jaki stosunek ma kreatywność do tego, co przeszłe?

Prof. Waldemar Wojciechowski, wykładowca i współtwórca Akademii Sztuki, wskazał na funkcję sztuki, która pozostaje inspirująca dla innych obszarów. Jest to proces rozpoznany i planowo zarządzany, czego dowodem jest utworzenie przez Akademię Centrum Przemysłów Kreatywnych. W samym procesie edukacji artystycznych akcent jest jednak stawiany na zaznajamianie z tradycją; wynika to z przekonania, że można ją wzbogacać czy weryfikować tylko uprzednio ją poznając. Profesor wskazał na dynamikę rozwoju technologii, która stymuluje kreatywność w obszarze sztuki. Akademia Sztuki została powołana w Szczecinie ponad 10 lat temu. W momencie tworzenia uczelni multimedia były jednym z pobocznych środków ekspresji, dziś – są dominującym. Znajomość ich możliwości technicznych we wprost proporcjonalny sposób przekłada się na twórcy potencjał artystki lub artysty.

Na twórczą relację z przeszłością wskazał Grzegorz Czarnecki, artysta-fotograf i propagator wiedzy o przedwojennym Szczecinie. W jego ujęciu, Szczecin wymaga także twórczego podejścia do historii, w szczególności tej części, która należy do innych narodów i kultur, współtworzących to miasto. Na obszarze „włączania” niemieckiej historii Szczecina w obszar zbiorowej świadomości realizuje się spotkanie „naszej” kreatywności z „nienaszą” tradycją.

Kreatywność wymaga jednak przełamania pewnego konformizmu społecznego i nieulegania pokusom koniunkturalizmu. Patryk Słowiński, artysta wizualny, takie zagrożenia dostrzegł w sferze wyznaczonej przez zinstytucjonalizowaną kulturę. Zagrożeniem dla kreatywności pozostaje tutaj nie tyle ciążąca tradycja, ile błogostan samozadowolenia.

Prof. Urszula Chęcińska, literaturoznawczyni i wykładowczyni Uniwersytetu Szczecińskiego, wskazała na jeszcze inny obszar relacji pomiędzy kreatywnością a tradycją. Odrzucając postawy nadmiernie (samo)krytyczne, wskazała na tradycje kreatywności, którymi Szczecin może się pochwalić. Na potencjał kreatywnego Szczecina dzisiaj przełożył się bezprecedensowy w tym mieście rozwój szkolnictwa wyższego w XX w., budowa nowych instytucji i miejsc sztuki i kultury, zróżnicowanie społeczne i gospodarcze.

W toku dyskusji na znaczeniu zyskiwały watki odnoszące się do kontekstu lokalnego. Paneliści podnosili, że Szczecin ze swoimi miejskimi ambicjami i tożsamością powinien posiadać swoją klasę kreatywną oraz dbać o jej rozwój. Prowadzący dyskusję przywołał klasyczny tekst Richarda Floridy „Narodziny klasy kreatywnej”, opisujący specyfikę gospodarki opartą na kreatywności. Wyznaczają ją 3 wskaźniki:
  • Technologia – postawienie na wiedzę w polityce publicznej; koncentracja wiedzy i przemysłu na niej opartego;
  • Talent – mierzy się go liczbą wykształconych mieszkańców;
  • Tolerancja – skala otwartości, różnorodności i przyjazności wobec innych (bohemian index – odsetek artystów w mieście, gay index – odsetek mniejszości seksualnych w mieście).

Uczestnicy zgodnie uznali, że Szczecin znacznie w ostatnich latach poprawił wskaźniki z punktu trzeciego, i pozostaje głęboko zdystansowany, jeśli nie przeciwny, wszelkim politycznym praktykom zmierzającym do dyskryminacji ze względu na preferencje seksualne. Andrzej Łazowski, animator kultury i artysta fotografik, wskazywał jednak wielokrotnie, że zaangażowanie władz miejskich we wspieranie twórców i artystów jest zbyt małe, niesystemowe i niesystematyczne, więc trudno mówić o kierunkowej polityce w kierunku zwiększania bohemian index.

Monika Szpener, artystka rzeźbiarka, uznała, że problemy dotyczą także uznania kompetencji i wiedzy za kluczowe w decyzjach dotyczących spraw publicznych. Kreatywność rozumiana jako stworzenie czegoś zupełnie oryginalnego wcale nie spotyka się z uznaniem lokalnej klasy politycznej i urzędniczej. Brakuje zaufania do wiedzy i odwagi stworzenia czegoś naprawdę swojego. Zamiast akceptacji, otwartości i zachęty do innowacyjności, wynalazca, innowatorka, artystka często słyszą: „czy gdzieś już kiedyś coś takiego zrobił”, „czy to było przetestowane w innym mieście”? Nie jest to podejście sprzyjające kreatywności.

Ta uwaga uruchomiła refleksję o ambiwalencji Szczecina, który z jednej strony sytuuje się jako centrum, z drugiej – lęka się peryferyjnego statusu. Ten ostatni może być w jakimś stopniu zobiektywizowany geograficznie i wtedy nie jest ujmą, lecz zaletą. Czasem jednak zdarza się, że mniej lub bardziej świadomie peryferyjność wyziera ze sfery mentalnej i objawia się choćby „lękiem przed nieznanym nowym”.

Wspomniany Richard Florida, a za nim wielu analityków kreatywności współczesnych miast, wskazywała, że nie jest ona do pomyślenia w wąskiej dziedzinie: sztuce, edukacji, kulturze, gospodarce. Twórcza postawa musi być obecna wszędzie, w każdym obszarze społecznym, by mieć przełożenie na status i potencjał miasta. Według organizacji New England Creative Economic Initiative (NEFA) w gospodarce kreatywnej wydziela się trzy składowe:
  • klastry kreatywne – czyli powiązane przedsiębiorstwa i osoby, uczestniczące w produkcji innowacyjnych dóbr (kultury, ale nie tylko);
  • twórcza kadra – teoretycy i praktycy innowacyjnej kultury i sztuki;
  • kreatywna społeczność – to otoczenie społeczne kreatywnych osób i podmiotów (np. władze lokalne) uznające kreatywność za wartość i rozumiejące jej istotę.

Ludziom, którzy wykazują potencjał twórczy, nie wystarczy zaproponować miejsca pracy z dobrą płacą. Istotne jest otoczenie, jego wartość estetyczna, zieleń i przestrzeń rekreacji, a także oferta rozrywki i kultury, serwowana popołudniami i wieczorami. Z tym jest duży kłopot, na co wskazał Zura Pirvelli, aktor i reżyser. Miasto nie może zamierać po godz. 18.00, musi być ciekawe i atrakcyjne, stymulujące i inspirujące. Ma to szczególne znaczenie przy specyfice zawodów kreatywnych, prekarnych, w których granica między wykonywaniem pracy a spędzaniem czasem „na mieście” jest płynna.

Pozytywy kreatywności w wymiarze społecznym są znane, coraz głośniej mówi się również o negatywach. Mimo, że dziś nie dotyczą one Szczecina, nie można popełniać błędu ignorowania potencjalnych zagrożeń. W sferze stymulowania kreatywności również należy prowadzić politykę zrównoważoną, wyciągając wioski z zaniedbań innych miast europejskiego Zachodu. Stawianie na klasę kreatywną często skutkowało tam szkodliwym zdrowotnie kultem rywalizacji, chroniczną i patologiczną prekarnością, gentryfikacją i klasizmem. Nie należy też zapominać o stale występującej dysproporcji płciowej w przemysłach kreatywnych, niekorzystnej dla kobiet.

Dyrektor Willi Lentza, Jagoda Kimber, powiedziała na początku dyskusji panelowej, że jej celem nie jest wypracowanie konkluzji, pod którą się wszyscy się podpiszą; bardziej chodzi o pokazanie złożoności zjawiska w jego szczecińskim kontekście. I ten efekt z pewnością udało się uzyskać, poza wspólnym przekonaniem, że kreatywność jest ważną wartością dla Szczecina, wymagającą codziennej pracy i troski.

(-) dr Jędrzej Wijas