Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Details
The visiting dates have changed! We invite you to see the December schedule. Tours
Frida. Kolekcjonerka z Westendu. Zapowiedź spektaklu
Vołosi. Report
Tydzień Friedrichowski. Caspar David Friedrich – Romantyk z Pomorza. Report
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Pavone Ensemble. Report
Feuilletons | Janusz Wilczyński

Odejmować znaczy dodawać, czyli o sile wyrazu

Jest taka bardzo znana karykatura obrazu „Bitwa pod Grunwaldem” Jana Matejki. Narysował ją Stanisław Wyspiański. Jako, że bitwa to nie zakon kontemplacyjny albo medytacja w buddyzmie zen, więc na płótnie jednego z najwybitniejszych przedstawicieli malarstwa historycznego w Europie mnóstwo się dzieje. Wyspiański dzieło Matejki obejrzał, i dokonał swoistej, żartobliwej, syntezy. Na białej kartce narysował ciemne, splątane linie, wśród których umieścił sztandar z czarnym, krzyżem zakonu.
Wyspiański nie był plakacistą, ale w swojej interpretacji obrazu mistrza Jana celnie zawarł to, o co chodzi w plakacie. W prosty, oszczędny, ale i ekspresyjny sposób, przedstawić myśl wyrażoną w filmie, sztuce teatralnej, wystawie, wydarzeniu sportowym czy politycznym. Plakat może też być osobistym głosem autora, spojrzeniem na kwestię, która go porusza.

Ale historia plakatu rozpoczęła się od reklamy. Pierwsze plakatowe nakłaniania do zakupu czy też korzystania z usług powstały na przełomie XVII i XVIII wieku. Jednak na piedestale plakat postawił malarz Henri de Toulouse-Lautrec, który żył i tworzył w Paryżu w drugiej połowie XIX wieku. Najbardziej znaną, i najczęściej malowaną przez tego postimpresjonistę, była tancerka Jane Avril. Można ją zobaczyć na plakacie sali cafe-concert „Le Divan Japonais” czy tańczącą kankana w „Moulin Rouge”. Henri nieźle na plakatach zarabiał, projektując dla wielu firm, a także dla marszandów i drukarzy.

Zostawmy historię, a porozmawiajmy o znaczeniach. Czy afisz i plakat to to samo? Nie. Plakat nie jest wykonany ze składu, lecz w całości stanowi formę graficzną. Zadrukowywany jest na całej powierzchni papieru. Co ważne: najczęściej posiada bogatą kolorystykę, a elementy graficzne z reguły dominują nad tekstem. A tekst często bywa przetworzone artystycznie. I jeszcze jedno: o ile typowy afisz informując jest zazwyczaj jedynie rodzajem rzemiosła, to plakat jest jedną z dziedzin sztuki.

W polskim plakacie znaczących postaci mamy co niemiara, wspomnę tylko kilka nazwisk, chociaż można by wymienić kilkadziesiąt. Oto (subiektywnie) najlepsi z najlepszych: Henryk Tomaszewski, Roman Cieślewicz, Jan Lenica, Jan Młodożeniec, Franciszek Starowieyski, Rafał Olbiński , Stasys Eidrigevicius czy Andrzej Pągowski. Są też w tym zacnym gronie szczecinianie:

Leszek Żebrowski oraz Lex Drewinski. Ten ostatni artysta mówi, że „w plakacie odejmować, znaczy dodawać”. Moim zdaniem dodawać siły przekazu. Za pomocą dwóch, trzech kolorów i wyrazistej, ascetycznej formy, swoimi dziełami Drewinski mówi o wojnie i pokoju, nierównościach społecznych, zanieczyszczeniu środowiska, totalitaryzmach oraz o wszystkim, co wywołuje nasz niepokój albo budzi lęk. Na pytanie, dlaczego tworzy przede wszystkim plakaty politycznie i społecznie zaangażowane, artysta tłumaczy, że jego zaangażowanie jest wynikiem buntu z czasów komuny. Ten system nie był na niego skrojony, więc plakatami zaczął protestować przeciw czasom PRL-u. Teraz z perspektywy czasu widzi, że wiele z tych dawnych dzieł nie straciło na aktualności, niestety. Swoje prace postrzega jako głos krytyki wobec bezrefleksyjności rządzących współczesnym światem.

Dzieła Lexa Drewińskiego znajdują się w kolekcjach najbardziej znaczących instytucji na świecie prezentujących sztukę plakatu; zdobyły ponad 200 nagród i wyróżnień, głównie międzynarodowych, w konkursach w kraju i na świecie. A teraz są na wyciągnięcie ręki w Willi Lentza. Można je oglądać do 25 maja.

W 2015 roku Drewiński wygrał konkurs pod hasłem „Szekspir ∞”. Uczestnicy mieli pokazać uniwersalność twórczości tego angielskiego poety i dramaturga. Na plakacie Lexa Drewinskiego postać Szekspira ubrana jest w maskę Guya Fawkesa, która między innymi w 2008 roku była symbolem internetowej grupy aktywistów Anonymous, walczących o wolność w sieci.

I Lex Drewinski jest najlepszym ambasadorem odpowiedzialnej wolności, o czym warto przekonać się osobiście pod adresem Aleja Wojska Polskiego 84.