Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Einzelheiten
Die Termine für die Besichtigung der Villa haben sich geändert! Hier finden Sie den Terminplan für Mai. Besichtigung
Zapraszamy na kolejny pokaz spektaklu Zatrudnimy starego clowna! Zapowiedź wydarzenia
Frida. Kolekcjonerka z Westendu. Zapowiedź wydarzenia
Lex Drewinski w Willi Lentza. Bericht
Jazz w Willi. Ikony Kultury. Grzegorz Ciechowski. Koncert Radosława Bolewskiego i Macieja Tubisa. Bericht
Ad Astra. Moments. S jak saksofon. Bericht
Feuilletons | Monika Gapińska

Na Brackiej już zawsze będzie padał deszcz. Taki meteorologiczny przypadek...

Niemal każde przejście krakowską ulicą Bracką – rzecz jasna przez polskiego turystę – staje się niemal zwyczajowym cytatem z piosenki Grzegorza Turnaua, o padającym tu niemal bez przerwy deszczu. Nie ma chyba Polaka/Polki, którzy by nie znali tego utworu, ze słynnym szlagwortem: "A w Krakowie na Brackiej pada deszcz/Gdy konieczność istnienia trudna jest do zniesienia/W korytarzu i w kuchni pada też/Przyklejony do ściany zwijam mokre dywany/Nie od deszczu mokre, lecz od łez".
Każda wizyta owego polskiego turysty w Krakowie nie może się oczywiście obejść bez selfie z tabliczką umieszczoną dosłownie kilka centymetrów za Rynkiem Głównym: ULICA BRACKA. Potem takie zdjęcie wrzucone na Facebooka, okraszone komentarzem stosownym do aktualnej pogody: Na Brackiej ciągle pada deszcz albo: Na Brackiej dziś nie pada deszcz, zbiera zwykle morze lajków.

Mimo że w Krakowie od ponad ćwierćwiecza bywam bardzo często, a owa ulica Bracka zdążyła mi nieco "spowszednieć" (czytaj: już nie wzbudza takich zachwytów, jak w czasach, gdy w tamtejszej kawiarni "Nowa Prowincja" spotykali krakowscy literaci z Wisławą Szymborską na czele), to i ja – przy każdym pobycie w mieście obwarzanków – ulegam tej trochę niepoważnej zabawie w selfie na Brackiej. Wraz z oczywiście fejsbukowym komentarzem o deszczu lub jego braku. Częściej – o braku.

Zresztą, zarówno Bracka, jak też wspomniana słynna kawiarnia stały miejscem akcji powieści Jakuba Żulczyka (którego, tak na marginesie, nazwisko ostatnio często pada w mediach z racji na niedawną premierę serialu na podstawie jego książki – "Informacja zwrotna"), zatytułowanej "Instytut". Otóż bohaterka książki udaje się do "Prowincji": "Wsiadłyśmy w tramwaj i pojechałyśmy do kawiarni na Brackiej, tej należącej do znanego polskiego piosenkarza, który również mieszka na Brackiej i którego piosenki o deszczu na Brackiej zawsze wywracały mi żołądek na drugą stronę. W kawiarni panował równie zatęchły nastrój jak w kompozycjach piosenkarza”.

Sam Grzegorz Turnau z kolei tak opowiadał, w jednym z wywiadów, o tym, na ile ulica Bracka jest ważna w jego życiu: "Na pewno piosenka o Brackiej zdecydowała o moim wizerunku. Mam to szczęście, że ludzie dobrze mnie kojarzą. Jak już idę czasem tą Bracką i ktoś mnie rozpozna, to raczej się uśmiechnie, niż skrzywi. Mimo że jest ukryta melancholia w tym utworze, to ludzie pozytywnie kojarzą Kraków dzięki niej".

Słowa do piosenki napisał Michał Zabłocki poeta warszawski, syn aktorki Aliny Janowskiej. Tekst podobno powstał w obliczu całkowitego braku weny. Z kolei G. Turnau tak opowiadał o tym w wywiadzie dla pisma "Zwierciadło": "Mój kolega Michał Zabłocki któregoś razu przyjechał z Warszawy i tak się nieszczęśliwie podziębił, że leżał jak trup u mnie w domu. Z rozpaczy napisał kilka tekstów. Mówię na nie „Zemsta Zabłockiego” – za to, że nie mógł wyjść i grasować po mieście, opisał moją ulicę jako taki ponury, meteorologiczny przypadek, który jest nieuleczalny. Michał wyzdrowiał, wyjechał, a piosenka została".

Nie dość, że piosenka została, to trafiła na płytę, która w 1995 roku sprzedała się w ponad dwustu tysiącach egzemplarzy. To był album "To tu, to tam". Dzięki piosence Grzegorza Turnaua cała Polska dowiedziała się, że jest ulica Bracka w Krakowie. Choć przecież ulice Brackie mają też inne miasta (w tym Szczecin i Warszawa), ale żadna nie dorównała sławie tej krakowskiej. Tej, która jest krótka, brukowana, prowadzi z Rynku Głównego w stronę ulicy Franciszkańskiej i kościoła oo. Franciszkanów, zwanych Braćmi Mniejszymi (stąd nazwa ulicy – Bracka). Według historyków, ulica powstała jeszcze przed lokacją miasta w 1257 roku.

Aż trudno uwierzyć, że do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku mało który turysta zwracał uwagę na ulicę Bracką. Życie turystyczno – towarzyskie raczej skupiało się przy Rynku Głównym, o czym śpiewała Kora w piosence „Ocean wolnego czasu – Kraków”: „W sobotę ciągnie się na Rynek”. Owszem, w weekendy Rynek Główny ciągle przeżywa oblężenie, ale na Brackiej jest podobnie, niezależnie od tego czy właśnie pada deszcz czy nie.

Czy podczas koncertu Grzegorza Turnaua w Willi Lentza zabrzmi piosenka "Bracka"? Przekonamy się o tym już 16 grudnia. Artysta wystąpi tu w ramach cyklu koncertów pt. "IKONY KULTURY".