Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Einzelheiten
Die Termine für die Besichtigung der Villa haben sich geändert! Hier finden Sie den Terminplan für November. Besichtigung
Frida. Kolekcjonerka z Westendu. Zapowiedź spektaklu
Pałac w Willi. Zapowiedź spektaklu
Tydzień Friedrichowski. Caspar David Friedrich – Romantyk z Pomorza. Zapowiedź wydarzenia
Feuilletons | Monika Gapińska

Na Brackiej już zawsze będzie padał deszcz. Taki meteorologiczny przypadek...

Niemal każde przejście krakowską ulicą Bracką – rzecz jasna przez polskiego turystę – staje się niemal zwyczajowym cytatem z piosenki Grzegorza Turnaua, o padającym tu niemal bez przerwy deszczu. Nie ma chyba Polaka/Polki, którzy by nie znali tego utworu, ze słynnym szlagwortem: "A w Krakowie na Brackiej pada deszcz/Gdy konieczność istnienia trudna jest do zniesienia/W korytarzu i w kuchni pada też/Przyklejony do ściany zwijam mokre dywany/Nie od deszczu mokre, lecz od łez".
Każda wizyta owego polskiego turysty w Krakowie nie może się oczywiście obejść bez selfie z tabliczką umieszczoną dosłownie kilka centymetrów za Rynkiem Głównym: ULICA BRACKA. Potem takie zdjęcie wrzucone na Facebooka, okraszone komentarzem stosownym do aktualnej pogody: Na Brackiej ciągle pada deszcz albo: Na Brackiej dziś nie pada deszcz, zbiera zwykle morze lajków.

Mimo że w Krakowie od ponad ćwierćwiecza bywam bardzo często, a owa ulica Bracka zdążyła mi nieco "spowszednieć" (czytaj: już nie wzbudza takich zachwytów, jak w czasach, gdy w tamtejszej kawiarni "Nowa Prowincja" spotykali krakowscy literaci z Wisławą Szymborską na czele), to i ja – przy każdym pobycie w mieście obwarzanków – ulegam tej trochę niepoważnej zabawie w selfie na Brackiej. Wraz z oczywiście fejsbukowym komentarzem o deszczu lub jego braku. Częściej – o braku.

Zresztą, zarówno Bracka, jak też wspomniana słynna kawiarnia stały miejscem akcji powieści Jakuba Żulczyka (którego, tak na marginesie, nazwisko ostatnio często pada w mediach z racji na niedawną premierę serialu na podstawie jego książki – "Informacja zwrotna"), zatytułowanej "Instytut". Otóż bohaterka książki udaje się do "Prowincji": "Wsiadłyśmy w tramwaj i pojechałyśmy do kawiarni na Brackiej, tej należącej do znanego polskiego piosenkarza, który również mieszka na Brackiej i którego piosenki o deszczu na Brackiej zawsze wywracały mi żołądek na drugą stronę. W kawiarni panował równie zatęchły nastrój jak w kompozycjach piosenkarza”.

Sam Grzegorz Turnau z kolei tak opowiadał, w jednym z wywiadów, o tym, na ile ulica Bracka jest ważna w jego życiu: "Na pewno piosenka o Brackiej zdecydowała o moim wizerunku. Mam to szczęście, że ludzie dobrze mnie kojarzą. Jak już idę czasem tą Bracką i ktoś mnie rozpozna, to raczej się uśmiechnie, niż skrzywi. Mimo że jest ukryta melancholia w tym utworze, to ludzie pozytywnie kojarzą Kraków dzięki niej".

Słowa do piosenki napisał Michał Zabłocki poeta warszawski, syn aktorki Aliny Janowskiej. Tekst podobno powstał w obliczu całkowitego braku weny. Z kolei G. Turnau tak opowiadał o tym w wywiadzie dla pisma "Zwierciadło": "Mój kolega Michał Zabłocki któregoś razu przyjechał z Warszawy i tak się nieszczęśliwie podziębił, że leżał jak trup u mnie w domu. Z rozpaczy napisał kilka tekstów. Mówię na nie „Zemsta Zabłockiego” – za to, że nie mógł wyjść i grasować po mieście, opisał moją ulicę jako taki ponury, meteorologiczny przypadek, który jest nieuleczalny. Michał wyzdrowiał, wyjechał, a piosenka została".

Nie dość, że piosenka została, to trafiła na płytę, która w 1995 roku sprzedała się w ponad dwustu tysiącach egzemplarzy. To był album "To tu, to tam". Dzięki piosence Grzegorza Turnaua cała Polska dowiedziała się, że jest ulica Bracka w Krakowie. Choć przecież ulice Brackie mają też inne miasta (w tym Szczecin i Warszawa), ale żadna nie dorównała sławie tej krakowskiej. Tej, która jest krótka, brukowana, prowadzi z Rynku Głównego w stronę ulicy Franciszkańskiej i kościoła oo. Franciszkanów, zwanych Braćmi Mniejszymi (stąd nazwa ulicy – Bracka). Według historyków, ulica powstała jeszcze przed lokacją miasta w 1257 roku.

Aż trudno uwierzyć, że do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku mało który turysta zwracał uwagę na ulicę Bracką. Życie turystyczno – towarzyskie raczej skupiało się przy Rynku Głównym, o czym śpiewała Kora w piosence „Ocean wolnego czasu – Kraków”: „W sobotę ciągnie się na Rynek”. Owszem, w weekendy Rynek Główny ciągle przeżywa oblężenie, ale na Brackiej jest podobnie, niezależnie od tego czy właśnie pada deszcz czy nie.

Czy podczas koncertu Grzegorza Turnaua w Willi Lentza zabrzmi piosenka "Bracka"? Przekonamy się o tym już 16 grudnia. Artysta wystąpi tu w ramach cyklu koncertów pt. "IKONY KULTURY".