Die Termine für die Besichtigung der Villa haben sich geändert! Hier finden Sie den Terminplan für März und April. Besichtigung
Maria de Buenos Aires. Willa Argentyna. Bericht
Zapraszamy do udziału w konkursie SAXandVILLAS 2024. Einzelheiten
Szymanowski w Willi Lentza. Dwóchgłos. Bericht
Dzień Kobiet. Bericht
Wartości w kulturze. Inspiracja i umiar. Bericht

Feuilletons

Feuilleton | Janusz Wilczyński

O klaunach poważnie i na wesoło

Cyrk, cyrk – przyjechał! Tę wiadomość przekazywaliśmy sobie podekscytowani w szkole i na podwórku. Lata siedemdziesiąte, nawet w tak dużym mieście jak Szczecin, to czas, gdy pojawienie się ogromnego namiotu oraz dziesiątków kolorowych barakowozów było dla mnie i moich rówieśników z podstawówki, wielkim wydarzeniem. Z tego czasu pamiętam dwa cyrki: „Arena” oraz „Wielki”. Cyrkowi artyści rozstawiali swój tabor u zbiegu Alei Wojska Polskiego z ulicą Bohdana Zaleskiego, a pod koniec lat siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych, przy Alei Wyzwolenia – w miejscu, gdzie dziś stoją centrum handlowe i wysoki biurowiec spółki żeglugowej.
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Inspiracja, czyli wdychanie kultury

Co Panią, Pana inspiruje? – to pytanie jest zadawane artystom w niemal każdym wywiadzie. I jaka by odpowiedź nie padła, to inspiracja przychodzi z zewnątrz. Jednak musi trafić na kogoś, kto myśli odkrywczo i twórczo tam, gdzie inni podążają koleinami myślowych schematów. Dla jednych zdarzenie z życia będzie banalnym epizodem, a dla myślącej kreatywnie jednostki, natchnieniem do stworzenia książkowej, malarskiej, performerskiej czy też muzycznej opowieści.
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Dwie wille i kompozytor

Tak, muszę to wyznać: jestem uzależniony. Od Tatr i Zakopanego. Dlatego co najmniej raz w roku mam imperatyw kategoryczny: pojechać na Podhale. Gdy już tam jestem, witam się spojrzeniem z majestatycznym „Śpiącym Rycerzem”, czyli Giewontem, którego strome urwiska schodzą ku Dolinie Strążyskiej. A gdy tylko na kwaterze złożę walizkę, przebieram się w turystyczne ciuchy, po czym, sapiąc niczym parowóz (a mimo to szczęśliwy), wchodzę tak wysoko jak się da i chłonę majestat skalistych grani oraz szczytów. Wdycham kryształowe powietrze, tonę w kosodrzewinie albo śnieżnej zaspie, gdy pora roku sprzyja. Potem, na miękkich ze zmęczenia nogach, schodzę do „Zakopca”, zasiadam w regionalnym barze i zajadam kwaśnicę z grulami. A gdy sezon – rydze prosto z patelni. Kiedy już zregeneruję nadwątlone siły, idę na ulicę Kasprusie.
Feuilleton | Monika Gapińska

Koszmar czy ideał przewodnika turystycznego? Oby to drugie!

Pamiętasz, jak w Malborku zapytałaś przewodniczkę, gdzie Krzyżacy mieli ubikację? – usłyszałam niedawno od kolegi, z którym w dzieciństwie byłam kilka razy na letnich koloniach. Nasi ojcowie pracowali w tej samej firmie, zatem niemal co roku spotykaliśmy się na tych trzytygodniowych wyjazdach "z zakładu pracy". Tak, tak, przyznaję: na wycieczkach byłam tym dzieckiem, które szło najbliżej przewodnika (żeby nie uronić ani jednego słowa z jego opowieści o oglądanych miejscach) i które zadawało mu mnóstwo pytań. Może zbyt dużo...
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Książki na żywo

Internet to wspaniały wynalazek. Pozwala spotkać drugiego człowieka, który przebywa w innej przestrzeni. Jednak moim zdaniem spotkanie twarzą w twarz niesie więcej pozytywnej energii, uruchamia wszystkie zmysły, w tym zmysł szósty, czego nie daje meeting w sieci. Szósty zmysł pozwala wyczuć to „coś” nieuchwytnego – klimat, nastrój, aurę bezpośredniego spotkania. Takich atrakcji nie ma, gdy dzieli nas ekran komputera czy smartfona.
Feuilleton | Monika Gapińska

Przyszło nowe, czyli bookstagramerzy kontra recenzenci

"Dzięki tej książce uwolnisz się od traum, które oplatają twoje życie niczym korzenie" – taką oto wiadomością przywitała mnie dziś skrzynka mailowa, a dokładniej temat e-maila, który otrzymałam. Z racji, że lubię być na bieżąco w ofercie wydawnictw książkowych, jestem zapisana do sporej ilości tzw. newsletterów tychże firm. Stąd codziennie jestem namawiana – poprzez wiadomości e-mailowe – do zakupu kolejnych książek, z czego dość często, sądząc po ciągłych brakach w portfelu, korzystam. Ale – co istotne – w zależności od pomysłu marketingowego wydawnictwa, raz obiecuje mi się np. po prostu miłe spędzenie czasu przy lekturze, innym razem doznania niemal metafizyczne albo to, że wraz z nabyciem tego czy innego tytułu zacznę bardziej refleksyjnie podchodzić do swojego życia. Czasem wydawnictwo zapewnia, że książka ma lepsze działanie niż wizyta na kozetce u psychoterapeuty, bo ma mnie na przykład uwolnić od traum.
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Tango, długo nic i taniec

Należę do elitarnego grona osób, którym muzyka w tańcu nie przeszkadza. Ona jest osobnym bytem i ja osobnym. Dlaczego? Otóż taniec zmusza mnie do tak silnej koncentracji, że lepiej nie próbować razem ze mną w parze realizować tego sposobu osiągania przyjemności i odprężenia. Żadnego odprężenia ze mną w pląsach na horyzoncie nie widać. Daremny trud, orka na ugorze i zmagania strongmenów w jednym. Z powodu porachunków z muzyką, gmatwaniny kroków i pogoni za rytmem, nie będę z partnerką w tańcu jak yin i yang, jak awers i rewers, jak alfa i omega. Za to bez większego problemu mogę nadepnąć na stopę, tudzież zadać niechcący cios łokciem albo kolanem. Tak! Nie podchodzić do mnie w tańcu! Patrzeć i obserwować. Zdumiewać się, jak można machać rękami i nogami, kołysać tułowiem, młynki głową kręcić, w (nie)takt muzyki. „Śpiewać każdy może” – stwierdzał kiedyś w piosence ze sceny Jerzy Stuhr. To i tańczyć każdy może „trochę, lepiej, lub trochę gorzej”, ale jednak!
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Walcem, polką, karnawałem

Jest karnawał. To słowo pochodzi z połączenia dwóch włoskich wyrazów oznaczających pożegnanie z mięsem przed Wielkim Postem. Ale słowo karnawał niektórzy uczeni wywodzą z łaciny. Carrus navalis to był wóz w kształcie okrętu, którego używano w procesji świątecznej ku czci bogini Izydy, a później Dionizosa / Bachusa w starożytnym Rzymie. Tak, post i karnawał to nie są wynalazki z kręgu kultury chrześcijańskiej – Izyda i Dionizos odsyłają nas pod piramidy, Akropol i Colosseum. Ten Dionizos to bardzo wesoły bóg był – odpowiadał za płodność, dziką naturę, winną latorośl oraz wino.
Feuilleton | Monika Gapińska

Postanowione, że w tym roku mam (noworoczne) postanowienia: więcej i mniej

Na przekór powszechnej modzie, która nakazuje zakończyć rok z postanowieniami na ten kolejny, rok temu postanowiłam nie mieć żadnych postanowień noworocznych. Zresztą, napisałam o tym felieton zatytułowany "Postanowione, że postanowień nie będzie".
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Zupełnie bliskie zwiedzanie

A gdyby tak poprzechadzać się nieco i zapoznać z jakimś miejscem? Czyli po prostu pozwiedzać? Zwiedzanie to dziś poważna gałąź, czy nawet potężny konar, światowej gospodarki o wartości liczonej w bilionach dolarów. Można zwiedzać samochodem, autokarem, rowerem, pieszo, z lotu ptaka, z wody i pod wodą lub mieszając owe sposoby. Cel jest jeden: coś zobaczyć, doświadczyć, przeżyć.
Feuilleton | Monika Gapińska

Czytanie starych czasopism bywa (czasami) pokrzepiające

Bycie zbieraczem (zbieraczką) bywa mocno problematyczne, szczególnie jeśli metraż ma się niezbyt duży. Albo kiedy spory metraż się "kurczy", gdy ilość zbieranych rzeczy zaczyna być przytłaczająca. Ta druga sytuacja mnie też dopadła, bo – niestety, muszę to przyznać – jestem zbieraczką. Rzeczy wszelakich, ale zawsze bardzo potrzebnych.
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Subiektywnie-obiektywnie o fotografii

Gdy podczas studiów czekałem w czytelni Książnicy Pomorskiej na zamówione czasopisma, zawsze sięgałem po leżące na półkach periodyki fotograficzne. Długo oglądałem czarno-białe i kolorowe zdjęcia, zafascynowany tym, jak fotograficy wydobywają z widzianej obiektywem rzeczywistości swoją prawdę o świecie. Obecnie w czytelniach nie przesiaduję, ale za to wchodzę na profesjonalne portale ze zdjęciami.
Feuilleton | Monika Gapińska

Na Brackiej już zawsze będzie padał deszcz. Taki meteorologiczny przypadek...

Niemal każde przejście krakowską ulicą Bracką – rzecz jasna przez polskiego turystę – staje się niemal zwyczajowym cytatem z piosenki Grzegorza Turnaua, o padającym tu niemal bez przerwy deszczu. Nie ma chyba Polaka/Polki, którzy by nie znali tego utworu, ze słynnym szlagwortem: "A w Krakowie na Brackiej pada deszcz/Gdy konieczność istnienia trudna jest do zniesienia/W korytarzu i w kuchni pada też/Przyklejony do ściany zwijam mokre dywany/Nie od deszczu mokre, lecz od łez".
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Oczy, rzeźby i wyobraźnia

Rzeźby? Uwielbiam! Za co? A za to, co specjaliści od sztuki ujmują mniej więcej tak: rzeźba ma beziluzyjny, konkretny, przestrzenny i zmysłowy charakter. No właśnie – uwielbiam rzeźbę widzieć, ale też dotykać (jeżeli można), a nawet wąchać – ten zapach drewna albo piaskowca, czy żelaza!
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Nie tylko słowa uderzają do głowy

Tej jesieni, w otulonym szalikiem kolorowych liści, górzystym Świeradowie-Zdroju odkryłem w pewną niedzielę wypożyczalnię książek.
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Lekkość

Już dawno odleciały, ale wciąż pamiętam, jak szybko i zwinnie unosiły się w przestworzach, w pogoni za owadami. Jaskółki i jeżyki, zachwycająca lekkość wbrew grawitacji.
Feuilleton | Monika Gapińska

Retro ciągle jest trendy!

Kilka lat temu koleżanka mieszkająca w Warszawie, która wówczas została mamą, powiedziała mi, że ma już z mężem plany na czas, gdy synek będzie na tyle duży, by na kilka godzin móc zostawić go pod opieką niani. Otóż młodym rodzicom zamarzyło się pójść na kurs tańca swingowego o nazwie Lindy Hop. Dzięki nim dowiedziałam się, iż w Polsce jest spora "swingowa społeczność", spotykająca się na retro potańcówkach. Oczywiście w ubiorach wyciągniętych z szaf babć, wyszukanych w second handach albo specjalnie szytych według wzorów z lat 30. czy 40. Retro wtedy było trendy. Zresztą, nadal ma się całkiem dobrze.
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Słodycz zaprawiona goryczą, czyli rzecz nie tylko o śliwkach.

Uwielbiam śliwki. A najbardziej węgierki. Takie w pełni dojrzałe, zrywane pod koniec września i w październiku. Zawierają słodycz z nutą cierpkiej goryczy. Śliwki porównuję do początku jesieni: dni są jeszcze ciepłe (tak jak śliwki słodkie), ale wieczory, noce, poranki (niczym śliwkowa gorycz i cierpkość) chłodne.
Feuilleton | Monika Gapińska

Zrób sobie "zajęcia z podyplomówki"

Z racji, że czasy studenckie mam dawno za sobą, prawie nie zauważyłam, iż całkiem niedawno rozpoczął się nowy rok akademicki. Owszem, mignęły mi gdzieś w telewizji uroczystości z tym związane. Ale tak szybko jak mignęły na ekranie, tak jeszcze szybciej umknęły z pamięci.
Feuilleton | Monika Gapińska

Hasztag jesieniara

Jesień wielu z nas nastraja minorowo. Bo wakacje za nami, a na kolejny urlop trzeba czekać niemal rok. Bo dni są coraz krótsze i nawet "sowy" zaczynają ziewać koło dwudziestej. Bo koniec roku bliski i znów przyjdzie nam zrobić bilans, które z noworocznych postanowień udało się nam zrealizować, a które nie.
Feuilleton | Janusz Wilczyński

Emocje, kultura i piłka

Gdy w pewnej ankiecie zapytano respondentów o to, w jakim wydarzeniu kulturalnym wzięli ostatnio udział, wielu odpowiedziało, że w... meczu piłkarskim. Wyobrażam sobie okrzyki zawodników i zagorzałych kibiców podczas tego meczu: „No jak pan podaje! Panie sędzio, nie zauważył pan spalonego! Ała, moja noga, proszę tak nie robić!” To rzeczywiście musiał być bardzo kulturalny mecz.
Feuilleton | Monika Gapińska

Po co, zresztą, ciągle... Od kiedy jest się seniorem?

Kilka lat temu organizatorzy festiwalu muzycznego, odbywającego się na szczecińskiej Łasztowni, zdecydowali o tym, by osoby od pięćdziesiątego roku życia wpuszczać bezpłatnie na koncerty. Nie pamiętam, czy w zapowiedzi tej "darmoszki" padło słowo senior, ale i tak to zostało zinterpretowane przez niektóre osoby: seniorów wpuszczają bez biletu.
Feuilleton | Monika Gapińska

Korzystajcie z ostatnich dni letniej laby! Zanim wpadniecie w szkolną pętlę czasową...

W tym roku z całkowitą obojętnością przechodzę obok promocyjnych akcji, które wraz z końcem wakacji, corocznie jak bumerang, pojawiają się w centrach handlowych. "Back to School", "Szkoło, hej" czy "Powrót do szkoły" – zachęcają hasła reklamowe, mające przekonać rodziców do zakupu szkolnych plecaków, zeszytów, pisaków, itd., itd. Oczywiście wszystko okazyjnie i w wyjątkowo niskiej cenie – tak przynajmniej wynika z haseł wymyślonych przez speców od promocji.
Feuilleton | Monika Gapińska

Mniej scrollowania – ot, postanowienie na koniec lata

Czy macie taki odruch, że po wejściu do tramwaju albo autobusu, kiedy już uda się wam znaleźć miejsce do siedzenia, natychmiast wyciągacie telefon z torebki/kieszeni i zaczynacie przeglądać media społecznościowe/portale/e-maile? Niestety, ja tak właśnie robię. Najczęściej przeglądam wtedy posty na Facebooku i Instagramie albo wpisy na Twitterze. Taka czynność ma już swoją nazwę: scrollowanie. Czyli przewijanie zawartości ekranu na smartfonie albo tablecie.
Feuilleton | Monika Gapińska

Chrupacze, siorbacze i mlaskacze, czyli jak długie reklamy uratowały seans

"Istnieje pewna zbrodnicza, milionowa mafia, której podła działalność nie da się niestety „podciągnąć” pod paragrafy kodeksu karnego, chociaż członkowie jej zasługują na wszelkie istniejące, a nawet zaniechane już sposoby torturowania, na ciężkie więzienie z ciemnicą, na chłostę publiczną lub doraźne mordobicie. Ta zorganizowana banda, ta „ferajna” ciemnych indywiduów działa wyłącznie na terenie kin. Kradną? Nie. To byłoby zrozumiałe. Wywołują zgorszenie moralne? Nie. To byłoby raczej przyjemne. Cóż więc te wyrzutki robią? Czytają głośno napisy filmowe" – tak pisał Julian Tuwim w 1931 w felietonie pt. "Kinochamy". Po niemal stu latach ową milionową mafią, której nie da się niestety podciągnąć pod paragrafy kodeksu karnego, są.... kinowi chrupacze, siorbacze i mlaskacze.
Feuilleton | Monika Gapińska

Sezon ogórkowy? Zapomnijmy, to już przeszłość...

Czy związek frazeologiczny: "sezon ogórkowy" ma jeszcze sens? Czy współczesna młodzież w ogóle wie, czym jest taki sezon? Być może za jakiś czas sformułowanie to będzie odnosić się wyłącznie do kiszenia ogórków małosolnych (koniecznie "na sucho", bo ta metoda jest obecnie bardzo trendy...), a nie do przestawiania się mediów, na kilka tygodni lata, na lżejsze tematy.
Feuilleton | Monika Gapińska

Strajk w Hollywood, a cyfrowy klon Chaplina

Raczej nie dziwią nas medialne informacje o strajkach różnych grup zawodowych. Ot, wielokrotnie słyszało się choćby o proteście pracowników lotnisk, kolei czy nauczycieli. Ale strajk aktorów brzmi dość niedorzecznie, prawda? Tymczasem właśnie mamy z tym do czynienia. Nie chodzi tu o protest artystów konkretnego teatru czy serialu, ale o strajk 160 tysięcy aktorów amerykańskich, należących do tamtejszej Gildii Aktorów, swoistego związku zawodowego. Protest rozpoczął się 14 lipca, a już teraz mówi się o paraliżu w Hollywood i niemożności dokończenia, w najbliższym czasie, wielu produkcji filmowych.
Feuilleton | Monika Gapińska

Urlop i poezja to znakomite połączenie!

W wierszu „Niektórzy lubią poezję” Wisława Szymborska pisała: "Niektórzy – / czyli nie wszyscy. / Nawet nie większość wszystkich, ale mniejszość. / Nie licząc szkół, gdzie się musi, / i samych poetów, / będzie tych osób chyba dwie na tysiąc". Przypomniałam sobie o tym utworze, kiedy ze zdziwieniem zobaczyłam na kanale YouTube, że odśpiewany przez sanah wiersz polskiej noblistki, Wisławy Szymborskiej – "Nic dwa razy" – ma już prawie 50 milionów odsłon.
Feuilleton | Monika Gapińska

Noc Muzeów przed nami. Warto nacieszyć oczy!

Najbardziej podobał mi się "Niedokończony mężczyzna" – powiedział mi piętnastoletni pasjonat karate i hip hopu, czyli syn kuzynki, z którym wybrałam się na krakowską wystawę obrazów Tamary Łempickiej.
Feuilleton | Daniel Źródlewski

Czas. Kolor. Przestrzeń

W ogrodzie Willi Lentza stanęła intrygująca konstrukcja. Na wysokich stalowych kratownicach rozciągnięto owalny ekran, co ciekawe w orientacji… poziomej. Ekran zawisł kilkanaście metrów nad ziemią wśród koron drzew. Projekcję na nim można oglądać jedynie z pozycji horyzontalnej, patrząc w górę, leżąc na wygodnych pufach lub leżakach.
Feuilleton | Monika Gapińska

Hugh Grant i szczeciński Westend

Jakie masz plany na majówkę? – co roku w kwietniu niezliczone razy słyszę to pytanie. Zwykle na koniec rozmów telefonicznych, zarówno prywatnych, jak i służbowych. O majówkowe plany byłam też w tym roku pytana u manikiurzystki, w piekarni i w sklepie mięsnym...
Feuilleton | Monika Gapińska

Teatr w streamingu? Raczej nie...

Od jakiegoś czasu częściej chodzę do teatrów niż do kin. Choć kocham jednakowo sztukę filmową, jak i sceniczną. Przyznaję, że to pandemia miała ogromny wpływ na moje coraz bardziej sporadyczne wyjścia do kina.
Feuilleton | Monika Gapińska

Karp i czerwona cebula na walentynki? Wolę książki.

Gazetki promocyjne supermarketów i dyskontów to doskonałe źródło inspiracji dla felietonisty. Naprawdę! Bo chyba nie podejrzewają Państwo, że to jest mój pomysł na walentynkową kolację we dwoje: karp i czerwona cebula?!
Feuilleton | Monika Gapińska

Czasem tylko dłonie (muzyka) grają w filmie

Jako że jestem kinomanką, śledzę zakulisowe informacje dotyczące produkcji filmowych. A te bywają mocno zaskakujące. To, co widzowie oglądają na ekranie, bywa rezultatem misternych, wielomiesięcznych (bądź wieloletnich) przygotowań, innym razem dzięki pracy speców od efektów specjalnych albo zatrudnieniu artystów, którzy dotąd nic wspólnego nie mieli z filmem, choćby w produkcjach, gdzie muzyka odgrywa ważną rolę.
Feuilleton | Monika Gapińska

Postanowione, że postanowień nie będzie

Lada moment media społecznościowe zaleje fala postanowień noworocznych. O swoich postanowieniach napiszą influencerzy, blogerzy, celebryci. Zapewne nie znajdą się tam zwyczajne, przyziemne postanowienia, typu: nie będę pochłaniać na raz całego pięterka ptasiego mleczka, mój rower treningowy przestanie być wyłącznie wieszakiem na ubrania, od stycznia będę oglądać seriale bez podjadania czipsów albo przeczytam wszystkie książki Olgi Tokarczuk, bo nie wypada ich nie znać (choć bym wolał/wolała kryminały Remigiusza Mroza...). Postanawiać też trzeba przecież umieć! Nie wystarczy wziąć kartki do ręki i nabazgrać tam całą długą listę. Taka metoda, jak się okazuje, jest absolutnie staroświecka.
Feuilleton | Monika Gapińska

Z tą choinką po prostu trzeba mieć selfiaczka!

"W tym roku konkurs na najpiękniejszą choinką szczecińskich instytucji kultury wygrywa Willa Lentza" – tak by mogło brzmieć uroczyste ogłoszenie wyników w konkursie, gdyby taka rywalizacja w ogóle istniała. Konkursu oczywiście nie było, tymczasem to zielone ogromne drzewo zachwyciło wszystkich, którzy w grudniu się tu pojawili. A że wydarzeń było całe mnóstwo – poczynając od koncertów z piosenkami z Kabaretu Starszych Panów i gali wręczenia nagród teatralnych, przez finisaż wystawy i wizytę sekretarza Wisławy Szymborskiej (o nim jeszcze słów kilka za moment), aż po otwarcie wystawy przybliżającej historię Westendu, zachwytów nie było końca. Komu zatem udało się być na jednym ze wspomnianych wydarzeń kulturalnych, nie dość, że spędził wspaniale czas, to jeszcze mógł podziwiać tę ogromną, przepiękną choinkę. Ba! Żeby tylko podziwiać! Choinka z Willi Lentza stała się bohaterką licznych selfie (solo i w towarzystwie), portretów rodzinnych, a nawet tzw. dzióbków. Byli i tacy, którzy chcieli poczuć się, choć na chwilę, jak gwiazdkowy prezent, zatem elegancko pozowali siedząc pod choinką. Właścicielem takich właśnie fotografii stał się wspomniany sekretarz Michał Rusinek, który przybył do Szczecina na finisaż wystawy listów wymienianych pomiędzy Wisławą Szymborską, a Joanną Kulmową.
Feuilleton | Monika Gapińska

Fenomenalni z niedzisiejszym spojrzeniem na świat

"Starsi panowie, starsi panowie dwaj, już szron na głowie, nie to zdrowie, a w sercach ciągle maj. I ta trwoga, trwoga, trudna rada, że się nie wie czy się człowiek dla dam nada. Ale z drugiej strony chwili takiej wdzięk, gdy rozwieje dana dama taki lęk" – śpiewali Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski, fenomenalny duet literacko – kompozytorski. Ich twórczość zachwyca od wielu dekad i – co nieprawdopodobne – w ogóle się nie starzeje. Stąd wielu artystów ciągle sięga po ich piosenki. W Willi Lentza będzie można usłyszeć te znakomite utwory w wykonaniu wokalisty Piotra Zubka i pianisty Bogdana Hołowni.
Feuilleton | Monika Gapińska

Kilar czy Ogiński? Polonez na studniówkach i... weselach

Jako że wśród znajomych jakoś nikt ostatnio nie organizował wesel, z kolei w mojej rodzinie wszyscy dorośli już dawno mają za sobą własne śluby (a kolejne pokolenie jeszcze jest za młode na takie życiowe szaleństwa miłosne), bywalcem weselnym nie jestem i zupełnie nie znam się na weselnych trendach. Moja wiedza na temat preferencji nowożeńców co do popularnych piosenek wybieranych na pierwszy taniec młodej pary, oscyluje wokół takich hitów, jak "Wielka miłość" Seweryna Krajewskiego, albo "Windą do nieba" grupy 2+1. Takie piosenki bywały wykonywane kilkanaście lat temu, a może było to nawet dwie dekady temu. Przypomina mi się jeszcze przebój "Gitan", którą w wersji oryginalnej wykonywał po francusku niejaki Garou, z kolei na weselu moich znajomych z utworem próbował sobie poradzić wokalista wynajętego zespołu. Niestety, jego wersja nie przypominała w wymowie – czy raczej śpiewie – żadnego nowożytnego języka. To był raczej konglomerat kilku języków, całkowicie nikomu niezrozumiały. Może gdyby ta dziwna wersja została wykonana na przykład po oczepinach (czytaj: po wielu toastach), to – kto wie – pewnie paru weselników znakomicie by odczytało przebój jako zaśpiewany czysto po francusku.
Feuilleton | Monika Gapińska

Czy jesteś akompaniatorem? Na pewno!

Ogromnie szanuję akompaniatorów. Ludzi, którzy stoją w drugim rzędzie. Mimo umiejętności, zwykle nabywanych podczas długiej i ciężkiej nauki w akademiach muzycznych, to właśnie akompaniatorzy zgadzają się z tym, by nie być na pierwszym planie i by to nie na nich spadał cały splendor podczas występu.
Feuilleton | Jakub Stefek

Polonez

Polonez to taniec, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Wszak każdy z nas przypomina sobie szkolne zajęcia i próby, a także występy czy uroczystości. Korowód par towarzyszy wielu balom i okazjom. Prosty, dostojny krok możliwy jest do szybkiego opanowania przez każdego. Wielu potrafi nawet wykonać niektóre figury, a przejście przez tunel tańczących par od zawsze jest radosnym i niezapomnianym przeżyciem. Nie bez powodu. Najstarsi protoplaści poloneza to ludowe tańce weselne. Na początku XVII wieku tak zwany chodzony zaczął zyskiwać popularność wśród szlachty.
Feuilleton | Monika Gapińska

Jeszcze będę pisać listy. Obiecuję!

Kto z Państwa ostatnio napisał list? Nie, nie mejl, nie wiadomość przesłaną messengerem, ale tradycyjny list na kartce papieru? Założę się, że dziewięć na dziesięć osób odpowie, iż w kilku ostatnich dekadach nie napisało listu. Od razu dopowiadam – ja też jestem w owej dziewiątce osób. Zatem należy mieć nadzieję, że liczba piszących listy znacznie się powiększy wraz z ogłoszonym przez Willę Lentza konkursem na list do Augusta Lentza.
Feuilleton | Monika Gapińska

Czy muzyce potrzebne są etykiety?!

Niedawno rozmawiałam z szefową fantastycznej, szczecińskiej orkiestry smyczkowej Baltic Neopolis Orchestra. Otóż Emilia Goch – Salvador opowiadała mi o planowanym koncercie w Willi Lentza, podczas którego zabrzmi muzyka Karola Szymanowskiego. Usłyszałam wtedy, że utwory polskiego kompozytora zagrają dwaj artyści absolutnie zakochani w jego muzyce: Portugalczyk Emanuel Salvador i Brazylijczyk Ronaldo Rolim. Najpierw wydało mi się to bardzo interesujące, że muzycy z tak innego obszaru kulturowego niż Polska, zafascynowali się właśnie muzyką Szymanowskiego. Ale zaraz potem uświadomiłam sobie, jak łatwo wpaść w stereotypowe myślenie i przykładanie etykiet muzyce. Zwłaszcza że przecież nie o to chodzi w sztuce. Gdyby zatem kierować się narodowością, to Salvador raczej powinien grać fado,.a Rolim – bossa novę...
Feuilleton | Monika Gapińska

Nowy sezon, czyli... Wiele ekscytujących wydarzeń przed nami!

Przejrzałam weekendowe serwisy internetowe, a tam: "ostatni plenerowy koncert", "ostatnia tego lata potańcówka", "już ostatni w te wakacje seans", itd., itd. Brzmi to wszystko trochę przygnębiająco, prawda? Szczególnie, kiedy zaraz po lekturze owych artykułów, wieszczących zakończenie wakacyjnej laby (bo nawet jeśli wielu z nas wcale nie leniuchowało wtedy na urlopie, to latem żyje się jednak jakby w innym rytmie, mniej pośpiesznie), wyobraźnia podsuwa nam niezbyt optymistyczne obrazki: jesienną słotę, kiedy to lepiej nie wychodzić z domu bez parasola, brudne ślady, na podłodze, psich łap tuż po powrocie ze spaceru, krótkie dni, kiedy nawet mocna kawa nie pomaga, gdy ma się zaplanowane obejrzenie całego sezonu serialu w jeden wieczór albo przeczytanie książki do końca, nawet wtedy, kiedy pozostały nam zaledwie dwa rozdziały.
Feuilleton | Monika Gapińska

Hat Musik ein Geschlecht?

Poszukując niedawno prezentu urodzinowego dla dziewczynki, która chciałaby zacząć naukę gry na gitarze, ale jeszcze nie posiada instrumentu, przejrzałam asortyment sporej ilości sklepów internetowych. To, co mnie zaskoczyło podczas wyboru owej gitary dla małej jubilatki, a mówiąc dosadniej – powaliło, uderzyło, oburzyło – był fakt, że instrumenty dla dziewczynek w niektórych sklepach są ... osobną kategorią. Tak, jakby muzyka miała płeć.
Feuilleton | Monika Gapińska

Czasem slow znaczy ... bardziej

Już kilka dobrych lat temu idea "slow life" zaczęła zdobywać coraz większą popularność. Tak mi się wydaje, że ta właśnie filozofia zdominuje tegoroczne wakacje. I choć wszystko zaczęło się od jedzenia, bo przecież w opozycji do popularnych fast foodów powstał najpierw ruch „slow food”, koncepcja powolności przeniknęła do różnych sfer życia.
Feuilleton | Monika Gapińska

Inspirujmy się inspiracjami geniuszy!

Amerykański neurolog i pisarz Oliver Sacks w książce „Muzykofilia. Opowieści o muzyce i mózgu” (bardzo ciekawej – polecam!) napisał: „Są ludzie, u których wrażenia jednego zmysłu stale i automatycznie uruchamiają wrażenia innych zmysłów”. Stąd zapewne artyści malarze, wyjątkowo wrażliwi na piękno, tak często czerpią inspirację z muzyki. Jak Wojciech Siudmak, którego rysunki – nieco szalone, bajkowe, pełne nieznanych fantastycznych bohaterów – można właśnie obejrzeć w Willi Lentza. To prace zainspirowane muzyką Fryderyka Chopina, a dokładniej nokturnami genialnego kompozytora.
Feuilleton | Monika Gapińska

Tanzen der Gesundheit zuliebe!

Fete, Dancing, Diskothek oder, last but not least, ein Ball – das Wörterbuch der Synonyme gibt verschiedene Wörter an, die fast dasselbe beschreiben: die Möglichkeit, "mit den Füßen zu stampfen". Fast, denn jeder dieser Begriffe hat eine andere Bedeutung.
Feuilleton | Monika Gapińska

Ikonen der Kultur

Paris Hilton und die Kardashians arbeiten hart für diesen Titel. Aber kulturelle Ikonen sind seit Jahrzehnten eine feste Größe.
Feuilleton | Monika Gapińska

Bequeme Schuhe, eine Thermoskanne mit Kaffee... Die Nacht der Museen ist wieder da!

Nach einer zweijährigen Pause wegen der Pandemie ist die Nacht der Museen wieder da. Am Samstagabend – und natürlich auch in der Nacht – können Sie, anstatt gemütlich vor dem Fernseher zu sitzen oder einzuschlafen, einen Besuch bei der Kultureinrichtung planen. Viele Kultureinrichtungen, darunter die Villa Lentz, haben eine große Anzahl von Attraktionen vorbereitet.
Feuilleton | Monika Gapińska

Wie wäre es mit einer Städtereise, ohne irgendwo zu verreisen?

- Bitte frage mich nicht, ob ich im Mai irgendwohin fahre und ob ich eine Städtereise nach Italien oder Spanien geplant habe. Nun, ich werde eine Städtereise machen, ohne irgendwohin zu fahren. Ich bleibe in Szczecin! – sagte meine Freundin, mit der ich mich zum Kaffee verabredet habe, als ich das Café betrat.
Feuilleton | Monika Gapińska

Magnolien wie Ballerinas in Tüllröcken

Im Garten der Villa Lentz wurde eine Magnolie gepflanzt, die in Erinnerung an den berühmten Architekten des Gebäudes, Max Drechsler, den Namen Max erhielt. Dies ist nicht die einzige naturkundliche Neuigkeit in dieser Institution. Bald werden weitere Magnolienbäume im Garten stehen, die an wichtige Persönlichkeiten erinnern, die mit der Villa Lentz und dem kulturellen Leben in Szczecin verbunden sind.
Feuilleton | Monika Gapińska

Um die Herzen zu trösten

Es gibt Konzerte, die besonders im Gedächtnis bleiben, manchmal ein Leben lang. Ich bin überzeugt, dass sich viele Musikliebhaber:innen noch lange an das jüngste Konzert der ausgezeichneten Veranstaltungsreihe „Die großen Konzertmeister“ erinnern werden, das in der Villa Lentz in Szczecin stattfand. Der Abend mit dem Auftritt des Baltic Neopolis Orchestra und der Violinvirtuosin Melina Mandozzi zeigte, wie groß die Macht der Musik ist, die nicht nur bewegt oder Freude bereitet, sondern auch erschütterte Herzen trösten kann.
Feuilleton | Monika Gapińska

Pandemie, Krieg... Was werden wir unseren Enkeln noch erzählen?

Die Fotoausstellung von Tomasz Lazar mit dem Titel „Notizen aus der Leere“, die derzeit in der Villa Lentz zu sehen ist, weckt bei jedem Besucher Emotionen. Die Erinnerungen an die Pandemie sind wie ein Bumerang zurückgekehrt. Traurig und dramatisch, aber auch ganz angenehm, sogar lustig. So ist es auch im Leben. Dies sind besondere, persönliche "Notizen" aus der Vergangenheit.
Feuilleton | Monika Gapińska

Hat Loewe Lentz gekannt?

Manche sagen, es sei nur eine Legende, andere, es sei die absolute Wahrheit... Offenbar war Frédéric Chopin während seines Aufenthalts in Stettin im Jahr 1831 selbst Gast in dem berühmten Künstlersalon von Frau Tilebein. Er kam hierher, um die Sängerin Konstancja Gładkowska zu treffen. Könnte es also sein, dass sich in dieser damals kleinen deutschen Stadt auch die Wege des reichen Fabrikanten August Lentz und des bedeutenden Musikers und Komponisten Carl Loewe kreuzten? Diese Frage kam mir in den Sinn, als ein Konzert mit dem Titel „Musik aus der Zeit von August Lentz“ in der Villa Lentz angekündigt wurde. An diesem Ort wird dann die Musik von Carl Loewe zu hören sein. Mal sehen, ob ein Treffen der beiden Herren überhaupt möglich war…
Feuilleton | Monika Gapińska

Lasst uns wie Szymborska Spaß haben!

„Auf eine altmodische Art und Weise denke ich, dass das Lesen von Büchern der schönste Zeitvertreib ist, den die Menschheit erfunden hat“, sagte die Nobelpreisträgerin Wisława Szymborska. Interessanterweise griff sie nicht nur nach Werken aus dem „obersten Regal“, sondern las buchstäblich alles. Vom „Katalog der Rassehunde“, über „Gymnastik für Frauen während der Schwangerschaft und nach der Geburt“, Lebensmittellexika und die „Enzyklopädie der Attentate“ bis hin zur „Geschichte des Nahen Ostens im Altertum“, der Biographie Schuberts und der Poesie von Safona. Das interessierte sie. Woher weiß man das? Nun, sie schrieb über die Bücher, die sie gelesen hatte, in Kolumnen, die viele Jahre lang in der Presse veröffentlicht wurden.
COOKIESThis website uses cookies to allow us to see how the site is used. The cookies cannot identify you. If you continue to use this site we will assume that you are happy with this.
Datenschutzerklärung |