Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Einzelheiten
Die Termine für die Besichtigung der Villa haben sich geändert! Hier finden Sie den Terminplan für April. Besichtigung
Zapraszamy do udziału w konkursie SAXandVILLAS 2025. Einzelheiten
Ikony kultury. Sinatra Out Of Lights. Zapowiedź koncertu
Wernisaż wystawy Eonflux. Zapowiedź wydarzenia
Latin Jazz Willa. Marita Albán Juárez Quartet. Zapowiedź koncertu
Ad Astra. Wariacje Goldbergowskie. Zapowiedź koncertu
Koncert Pasyjny. Oratorium Josepha Haydna. Siedem Ostatnich Słów Chrystusa Na Krzyżu. Zapowiedź koncertu
Kolekcja Doeringów pod lupą. Historia pewnej znajomości – nie tylko o obrazach Carla Schucha. Zapowiedź wydarzenia
Dźwięk. Wykład prof. Stefana Weyny. Zapowiedź wydarzenia
Ad Astra. Premiera i gwiazdy. Victoria w Willi Lentza. Zapowiedź koncertu
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Wojciech Kubica Bericht
1888. Willa miłości. Powrót spektaklu! Zapowiedź wydarzenia
Feuilletons | Janusz Wilczyński

Jedna muzyka

To był 1983 albo 1984 rok. Teatr Letni w Szczecinie pękał w szwach. Przy wejściach na widownię i wzdłuż płotu stali nie tylko pracownicy obsługi koncertu, ale także ZOMO-wcy z długimi pałkami. Odziana w czarne i białe (ale też wielobarwne, o co za PRL-u łatwo nie było) ciuchy młodzież tłumnie napływała do amfiteatru w Parku Kasprowicza z całego miasta. Większość nie miała biletów, ale każdy liczył, że może kupi u koników z wielokrotnym przebiciem albo wejdzie „na wydrę”. W ostateczności istniała opcja rozlokowania się na trawiastym stoku wzdłuż płotu, gdzie, coś można było usłyszeć. Na początku lat osiemdziesiątych takie pospolite koncertowe ruszenie młodzieży wywoływały trzy zespoły: Perfect, Maanam i Republika.
I to był właśnie koncert zespołu Grzegorza Ciechowskiego. Bilety udało mi się kupić kilka tygodni wcześniej. Nie były tanie, ale nie żałowałem ostatnich zaskórniaków oraz wysiłków polegających na zadręczaniu „starych” prośbami o forsę na koncert „Republiki”. Przy bramkach do amfiteatru kłębił się wielki tłum, w którym mieszali się szczęśliwcy tacy jak ja i szukający szczęścia w siłowym szturmie. A łatwo nie było. Zomowcy pacyfikowali napierający tłum: od czasu do czasu osiemdziesięciocentymetrowe pały szły w ruch. W końcu, po kilkunastu minutach rozpychania się łokciami, udało się nam dojść do ochroniarza, pokazać bilety i wejść z kolegą na widownię.

Pamiętam, że najpierw był support, ale mało kto słuchał ich występu. Nie mogę sobie nawet przypomnieć, kto to wtedy grał. Na widowni panował gwar, a nad głowami oczekujących „Republiki” unosił się gęsty obłok papierosowego dymu. No i nareszcie są! Wrzask z tysięcy gardeł, gwizdy i oklaski towarzyszyły wejściu zespołu na scenę. I zaczęło się szaleństwo. Ten rytm, niepowtarzalna, odkrywcza muzyka, pulsujące białe światła! I te niebanalnie złożone przez Grzegorza Ciechowskiego słowa wskazujące na uwikłanie jednostki w system, na jej słabość wobec machiny państwa czy też wobec obsesyjnej miłości. Ze sceny popłynęły w tłum „Kombinat” , „Biała flaga”, „Arktyka”, „Nowe sytuacje”, „Halucynacje”. Nikt nie siedział – wszyscy stali. Publiczność śpiewała razem z zespołem, a na dole przed sceną w dzikim, transowym tańcu kłębili się najzagorzalsi miłośnicy Republiki, potrzebujący nie tylko doznań muzycznych , ale wejścia w trans. Pamiętam, że jedna z fanek zespołu, stojąca na murku, podczas utworu „Śmierć w bikini”, gdy Ciechowski i reszta zespołu śpiewali-krzyczeli refren „W bikini śmieeeerć” zarzucała sobie na głowę sukienkę w ekstazie, a nie miała bielizny! A te solówki Grzegorza Ciechowskiego na flecie z charakterystycznym przedmuchem, i te na fortepianie! To było niezapomniane doświadczenie. Wszystkie zagrane kawałki publiczność znała z wydanej w 1983 roku pierwszej płyty „Republiki” zatytułowanej „Nowe sytuacje”, po którą stało się w długiej kolejce chociażby w Salonie Meloman przy Placu Hołdu Pruskiego w naszym Szczecinie. Piosenki grupy z Torunia były też puszczane przez Marka Niedźwieckiego w radiowej Trójce, gdzie okupowały pierwsze miejsce listy przebojów. Potem były kolejne płyty Republiki – między innymi „Nieustanne tango”, „Siódma pieczęć” i „Ostatnia płyta”, zawierająca 4 utwory wydane po przedwczesnej śmierci Grzegorza Ciechowskiego w 2001 roku. Ale Ciechowski to artysta wielowymiarowy – to nie tylko lider Republiki. Pisał teksty dla innych wykonawców, komponował, tworzył swoje projekty jako Obywatel GC czy Grzegorz z Ciechowa. Jego muzyka wciąż żyje, inspirując muzyków i artystów hołdujących różnym gatunkom. Ale też zawarty w słowach jego piosenek przekaz pozostaje aktualny. „Kombinat" mówi o tworzeniu rzeczywistości i ludzi spod jednej sztancy, „Biała flaga" krytykuje korporacyjną i polityczną sprzedajność, „Telefony" wskazują (Ciechowski także to przewidział!) multimedialne szaleństwo, które doprowadza do paranoi, a „Mamona" skłania, aby się zastanowić, czy potrafimy być jeszcze bezinteresowni.

Grzegorz Ciechowski to bez wątpienia jedna z najwybitniejszych postaci polskiej kultury ostatnich dekad. A jak twórczość Ciechowskiego zainspirowała dwóch dżentelmenów, którzy w poniedziałek 17 czerwca, o godzinie 19-tej, wystąpią w ogrodzie Willi Lentza? Radosław Bolewski zaśpiewa i zagra na perkusji, a Maciej Tubis zasiądzie przy fortepianie i syntezatorze basowym.

W koncercie zatytułowanym „Obywatel jazz” przypomną utwory z repertuaru Obywatela G.C i Republiki. Jazz, rock? To nie ma znaczenia – dobra muzyka jest jedna. Bez wątpienia!