Feuilletons | Janusz Wilczyński
Książki na żywo
Internet to wspaniały wynalazek. Pozwala spotkać drugiego człowieka, który przebywa w innej przestrzeni. Jednak moim zdaniem spotkanie twarzą w twarz niesie więcej pozytywnej energii, uruchamia wszystkie zmysły, w tym zmysł szósty, czego nie daje meeting w sieci. Szósty zmysł pozwala wyczuć to „coś” nieuchwytnego – klimat, nastrój, aurę bezpośredniego spotkania. Takich atrakcji nie ma, gdy dzieli nas ekran komputera czy smartfona.
Podobnie w czytaniu książek: z jednej strony wchodzimy w niezwykłe, wykreowane przez piszącego światy, ale autor jest zasłonięty stworzoną poprzez słowa quasi-rzeczywistością. Stąd czujemy potrzebę spotkania pisarza bezpośrednio: twarzą w twarz. Chcemy dowiedzieć się, jak przyrządza swoje literackie dania, co myśli o tym i o owym, jak się zachowuje, reaguje na pytania. Chcemy też zobaczyć nam podobnych, którzy ukochali tego właśnie autora i to, co pisze. Jest więc pisarz, są miłośnicy-czytelnicy, jest prowadzący. I powstaje zupełnie inna energia niż podczas czytania książki czy nawet spotkania on-line.
W czasach słusznie minionych spotkania z autorami były organizowane na zasadzie planu. „Towarzysze, wicie, rozumicie, są wytyczne ukulturalniania obywateli, więc zaprośmy poetkę.” No i potem Wisława Szymborska pisze w wierszu „Wieczór autorski”z 1962 roku: Dwanaście osób jest na sali, już czas, żebyśmy zaczynali. Połowa przyszła, bo deszcz pada (…). Dobrze, gdy ówczesna publika ze spokojem wysłuchiwała tego, co poeta czy pisarz ma do powiedzenia. Kiedyś bard poezji śpiewanej Marek Gałązka opowiadał mi, że podczas koncertu dla pracowników PGR-u, gdy wzruszony śpiewał Edwarda Stachurę: Gdzie Potęgowa samotna jak palec … i na chwilę zawiesił głos, ktoś z sali zakrzyknął: w d...pie! Słuchacze zarechotali, a nastrój prysł.
Dziś spotkania z pisarzami gromadzą szczerze zainteresowanych, z wyjątkiem może uczniów, którzy wyboru nie mają. Kiedyś Tomasz Mann odwiedził pewną szkołę. Nauczyciel przedstawił pisarzowi najzdolniejszą uczennicę i poprosił go, aby zadał jej jakieś pytanie. – Jakich znasz sławnych pisarzy? – zapytał dziewczynkę autor „Czarodziejskiej Góry”. – Homer, Szekspir, Balzac i pan, ale zapomniałam pana nazwiska – odpowiedziała uczennica. To anegdota z życia, ale zostawiając Manna na najwyższej półce z książkami, to już wyzwanie dla autora, aby zaciekawić jak najwięcej małoletnich. To przecież z małoletnich wyrastają rzesze fanatyków czytania.
Gdy sam uczestniczę w spotkaniach z pisarzami, bardzo czekam na pytania z sali od czytelników. To wtedy czuję ten największy przepływ energii pomiędzy twórcą i odbiorcą. Ale czasem prowadzący spotkanie świetnie wyręcza publiczność zgromadzoną w tej czy innej sali, przed telewizorem czy ekranem smartfona. I energia też płynie szerokim strumieniem. Agatha Christie została pewnego razu zapytana przez reporterkę, kiedy przychodzą jej do głowy pomysły na kolejną kryminalną powieść. „Przy myciu naczyń. Jest to zajęcie tak irytujące, że w mojej głowie powstają zbrodnicze myśli.” – odpowiedziała klasyczka kryminału.
Kochających czytanie jest w Polsce co najmniej 18%. Ta osiemnastka to według badań czytelnictwa ci, którzy czytają więcej niż 7 książek rocznie. To ponad 6 milionów osób! I zapewne reprezentanci głównie tej grupy, w czwartek 15 lutego stawią się w Willi Lentza na przedłużonych Walentynkach pod hasłem „Kochamy książki”. Od południa aż po wieczór spragnionych rozmów o literaturze, czekają spotkania z pisarzami. I będzie można kupić te pachnące farbą drukarską wyroby i dostać autograf autorki czy autora. Po szczegóły zajrzyjcie do Kalendarium na stronie Willi. A ja kończę myślą poety Józefa Czechowicza Kto czyta, żyje wielokrotnie… . Do zobaczenia!
W czasach słusznie minionych spotkania z autorami były organizowane na zasadzie planu. „Towarzysze, wicie, rozumicie, są wytyczne ukulturalniania obywateli, więc zaprośmy poetkę.” No i potem Wisława Szymborska pisze w wierszu „Wieczór autorski”z 1962 roku: Dwanaście osób jest na sali, już czas, żebyśmy zaczynali. Połowa przyszła, bo deszcz pada (…). Dobrze, gdy ówczesna publika ze spokojem wysłuchiwała tego, co poeta czy pisarz ma do powiedzenia. Kiedyś bard poezji śpiewanej Marek Gałązka opowiadał mi, że podczas koncertu dla pracowników PGR-u, gdy wzruszony śpiewał Edwarda Stachurę: Gdzie Potęgowa samotna jak palec … i na chwilę zawiesił głos, ktoś z sali zakrzyknął: w d...pie! Słuchacze zarechotali, a nastrój prysł.
Dziś spotkania z pisarzami gromadzą szczerze zainteresowanych, z wyjątkiem może uczniów, którzy wyboru nie mają. Kiedyś Tomasz Mann odwiedził pewną szkołę. Nauczyciel przedstawił pisarzowi najzdolniejszą uczennicę i poprosił go, aby zadał jej jakieś pytanie. – Jakich znasz sławnych pisarzy? – zapytał dziewczynkę autor „Czarodziejskiej Góry”. – Homer, Szekspir, Balzac i pan, ale zapomniałam pana nazwiska – odpowiedziała uczennica. To anegdota z życia, ale zostawiając Manna na najwyższej półce z książkami, to już wyzwanie dla autora, aby zaciekawić jak najwięcej małoletnich. To przecież z małoletnich wyrastają rzesze fanatyków czytania.
Gdy sam uczestniczę w spotkaniach z pisarzami, bardzo czekam na pytania z sali od czytelników. To wtedy czuję ten największy przepływ energii pomiędzy twórcą i odbiorcą. Ale czasem prowadzący spotkanie świetnie wyręcza publiczność zgromadzoną w tej czy innej sali, przed telewizorem czy ekranem smartfona. I energia też płynie szerokim strumieniem. Agatha Christie została pewnego razu zapytana przez reporterkę, kiedy przychodzą jej do głowy pomysły na kolejną kryminalną powieść. „Przy myciu naczyń. Jest to zajęcie tak irytujące, że w mojej głowie powstają zbrodnicze myśli.” – odpowiedziała klasyczka kryminału.
Kochających czytanie jest w Polsce co najmniej 18%. Ta osiemnastka to według badań czytelnictwa ci, którzy czytają więcej niż 7 książek rocznie. To ponad 6 milionów osób! I zapewne reprezentanci głównie tej grupy, w czwartek 15 lutego stawią się w Willi Lentza na przedłużonych Walentynkach pod hasłem „Kochamy książki”. Od południa aż po wieczór spragnionych rozmów o literaturze, czekają spotkania z pisarzami. I będzie można kupić te pachnące farbą drukarską wyroby i dostać autograf autorki czy autora. Po szczegóły zajrzyjcie do Kalendarium na stronie Willi. A ja kończę myślą poety Józefa Czechowicza Kto czyta, żyje wielokrotnie… . Do zobaczenia!