Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Einzelheiten
Die Termine für die Besichtigung der Villa haben sich geändert! Hier finden Sie den Terminplan für Mai. Besichtigung
Zapraszamy na kolejny pokaz spektaklu Zatrudnimy starego clowna! Zapowiedź wydarzenia
Frida. Kolekcjonerka z Westendu. Zapowiedź wydarzenia
Lex Drewinski w Willi Lentza. Bericht
Jazz w Willi. Ikony Kultury. Grzegorz Ciechowski. Koncert Radosława Bolewskiego i Macieja Tubisa. Bericht
Ad Astra. Moments. S jak saksofon. Bericht
Feuilletons | Janusz Wilczyński

Lekkość

Już dawno odleciały, ale wciąż pamiętam, jak szybko i zwinnie unosiły się w przestworzach, w pogoni za owadami. Jaskółki i jeżyki, zachwycająca lekkość wbrew grawitacji.
Lekkość jest wokół nas. Lekkość tancerek z obrazów Edgara Degas, i tylu innych malarzy, którzy ruchami pędzla, wyczarowują ulotne światy. Wystarczy popatrzeć na płótno „Kwitnąca jabłoń” Zbysława Maciejewskiego, akwarelę Joanny Magdaleny „Płomień” czy „Pejzaż z ostami” Magdaleny Skrzyńskiej. Każdy zresztą znajdzie dziesiątki dzieł sztuki, które rezonują w duszy, mimo że nie atakują nas krzykliwą treścią i formą. Są lekkie niczym piórko unoszące się coraz wyżej ku niebu w pierwszych i ostatnich kadrach filmu „Forrest Gump”.

A ileż lekkości można znaleźć w słowach! Chociażby w takiej frazie Gałczyńskiego: Liryka, liryka tkliwa dynamika, angelologia i dal! Jest też frywolna lekkość w niejednej fraszce Jana Izydora Sztaudyngera: Jabłek nie jadam, zmądrzałem – Adam. Albo: I, aby równowaga nie była zwichnięta, podnosząc sukienkę, spuszczała oczęta.”

Jakże lekko, a nastrojowo brzmią słowa piosenki Zadymka Marka Grechuty: Senność gęsta/jak śnieg/I krążąca jak śnieg/Zasypuje śnieżnemi/Płatkami sennemi/...

Radosna lekkość otula nas woalem optymizmu, gdy oglądamy miłosne perypetie bohaterów filmu „Amelia”. Przewrotna (ale jednak!) jest w tytule powieści Milana Kundery „Nieznośna lekkość bytu”.

A muzyka? Ta najlepsza ze sztuk według Artura Schopenhauera? Ileż w niej nastroju i lekkości, czyli po francusku légèretés! Chociażby u Chopina i wielu innych. Mnie u Mistrza Fryderyka szczególnie urzeka lekkość zaprawiona melancholią w mazurku a – moll op. 68 nr 2.

Po tej krótkiej podróży w świat kultury wyższej i niższej warto coś przekąsić. Właścicielom przybytków gastronomicznych w Polsce bliskiej i dalszej nie brakuje radosnej lekkości w nazywaniu miejsc towarzysko-kulinarnych spotkań. Jeśli tak dobrze karmią i poją, jak się nazywają, to czego chcieć więcej? Oto przykłady tej pre kulinarnej inwencji: Kuś mnie, Mówish-mash, Curry-mary, Bank Cook, Szama słodycz, Cudny Józef, Twoja wina, Huki Muki, Korba, Ciuciu Paj, Szalone Widelce, Nakryto, Dobra Kasza Nasza, Papu, Słoik, Cześć, Kufle i Kapsle, W oparach absurdu, Delirium, No to cyk, Bifor, Game over. No nie, to jeszcze nie koniec gry. Bo zewsząd kuszą nas reklamy. A copy writerzy wytężają swoje szare komórki, żebyśmy połknęli haczyk z przynętą, którą ma być chociażby „lekkość rat” – no, nie wiem… Teraz mamy jesień. Liście wirują na wietrze i opadają na ziemię. Jakim lotem? Wiadomo.

Ja lekko (jednak nie sadzę, że z wdziękiem, chociaż bardzo bym chciał) przemieszczę się 6 listopada do Willi Lentza. Tam o godzinie 19.00 artyści szczecińskich teatrów Dorota Chrulska, Sławek Kołakowski oraz Krzysztof Baranowski, Lech Grochala i Michał Starkiewicz przeniosą widzów w świat wypełniony absurdem i tajemniczą aurą. Tytuł tego muzycznego przeżycia w reżyserii Pawła Niczewskiego – „Życie jest średnie. Piosenki Macieja Zembatego”. Nie zabraknie zbawiennej dawki czarnego humoru. Odreagowanie, katharsis. Niech żyje lekkość!