Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Details
The visiting dates have changed! We invite you to see the December schedule. Tours
Frida. Kolekcjonerka z Westendu. Zapowiedź spektaklu
Vołosi. Report
Tydzień Friedrichowski. Caspar David Friedrich – Romantyk z Pomorza. Report
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Pavone Ensemble. Report
Feuilletons | Janusz Wilczyński

Zagadka na koniec wakacji

Na zakończenie wakacji, gdy mózg wypoczęty, warto uaktywnić szare komórki zagadką. Kto po drugim akapicie tego tekstu zgadnie, o kim piszę, naprawdę wypoczął!
Ten zagadkowy „ktoś” kochał motoryzację. Nie w przaśnym, peerelowskim wydaniu, ale tę z Zachodu. Więc, gdy tylko zaczął zarabiać, kupił sobie motorower Lambretta (miał jeszcze drugi tej samej marki), a potem przesiadł się do samochodów – jeździł Volkswagenem „garbusem”, BMW i Fordem Mustangiem. Takie „bryki” za czasów towarzysza Gomułki musiały budzić sensację na ulicach polskich miast. (Jeżeli nie wiesz, o kim mowa – czytaj dalej! Jeśli wiesz też czytaj bo niewiele jest przyjemniejszych zajęć nad pochłanianie wyrazów i zdań).

W dzieciństwie zachorował na polio. Choroba objawiła się skokami temperatury, osłabieniem, utratą władzy w prawej nodze i brakiem możliwości samodzielnego poruszania się. Szczęśliwie wyszedł z tej zdrowotnej opresji, jednak śladem po chorobie będzie utykanie. Ale to nie przeszkodzi w uprawianiu sportu i jeszcze jednej, największej pasji.

Miał nadopiekuńczą matkę, której wydawało się, iż wie, co jest w życiu najważniejsze – konkretny, szanowany zawód. Kazała więc synowi iść na medycynę. Chłopak niby posłuchał mamy, ale tak zdawał, że się nie dostał. Jednak kobieta nie odpuściła – poszła do rektora i przyjęcie na studia synkowi załatwiła. Nasz bohater uległ rodzicielce, studia nawet ukończył, ale nie praktykował. Zresztą, jak to z geniuszami bywa, ze żadną szkołą nie było mu po drodze – z powodu słabych wyników w nauce nie został dopuszczony do matury. Do egzaminu przystąpił rok później. (Pewnie już niemal wszyscy czytelnicy, wiedzą o kim piszę! Ale – poudawajmy, że nie!)

Naszego bohatera pochłaniało co innego niż szkolna wiedza. Z tym czymś, i środowiskiem „to” uprawiającym, zetknął się już w szkole średniej. A jako że ówczesnej, ludowej władzy, nie podobała się owa działalność, to praktykujący przybierali pseudonimy, niczym w wojennej konspiracji. Tak i on przybrał pseudonim, który w kraju i za granicą jest bardziej znany niż jego nazwisko.

No dobrze. Koniec zagadki. Piszę oczywiście o Krzysztofie Komedzie-Trzcińskim. Brawa dla Was, czytelnicy, za erudycję! Ten pseudonim „Komeda” wziął się stąd, że mały Krzysztof , podczas zabawy z kolegami w policjantów i złodziei, na drzwiach przykleił kartkę z napisem „komeda” właśnie zamiast „komenda”. Spodobało mu się to słowo, więc postanowił zostać muzykiem o takim pseudonimie artystycznym.

To niezwykłe, że w swoim krótkim życiu Krzysztof Komeda wydał zaledwie trzy płyty, a należy do gigantów polskiego jazzu! Zainspirował, i nadal inspiruje, wielu muzyków nad Odrą i Wisłą, ale także za granicą. Skomponował również muzykę do ponad sześćdziesięciu filmów. Najbardziej znana filmowa „melodia” tego poznaniaka nosi tytuł „Sleep and warm”. Jednak powszechnie jest nazywana „Kołysanką Rosemary”, a pochodzi oczywiście z klasycznego już dziś filmu Romana Polańskiego „Dziecko Rosemary”.

Mnie Komeda najbardziej kojarzy się z niezwykle prostą, a jakże piękną piosenką, do której słowa napisała Agnieszka Osiecka. Mam na myśli balladę zatytułowaną „Nim wstanie dzień” z filmu „Prawo i pięść”. Drugie „naj”, gdy myślę o Komedzie, to ścieżka dźwiękowa do filmu „Nóż w wodzie” wspomnianego Polańskiego. Wystarczy, że zaczynam słuchać, a już widzę, sekwencja po sekwencji, obrazy z tego dzieła.

A już w sobotę, 31 sierpnia, o godzinie 19-ej w Willi Lentza wystąpi świetny pianista jazzowy Maciej Tubis. Artysta zagra utwory ze swojej płyty zatytułowanej „Komeda.Reflections”.

I w ten oto sposób fani dobrej muzyki mają zaplanowany wieczór.