Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Details
The visiting dates have changed! We invite you to see the April schedule. Tours
Dźwięk. Wykład prof. Stefana Weyny. Zapowiedź wydarzenia
Ad Astra. Premiera i gwiazdy. Victoria w Willi Lentza. Zapowiedź koncertu
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Wojciech Kubica Report
1888. Willa miłości. Powrót spektaklu! Zapowiedź wydarzenia
INTERVIEW | AUTHOR: TOMASZ GREGORCZYK

Zapomniany skarbiec polskiego jazzu

Rozmowa z Kubą Stankiewiczem.
O ile wiem, na koncercie w Szczecinie pańskie trio zagra głównie utwory Victora Younga, Bronisława Kapera i Henryka Warsa?
Tak. Pewnie uzupełnimy repertuar również utworami Wojciecha Kilara. A że ostatnio nagrałem materiał na płytę z kompozycjami Ludomira Różyckiego, być może sięgniemy również po nie. Ale podstawą będą Young, Kaper i Wars.

Każdemu z tych twórców poświęcił pan osobny album. Ich utwory weszły do kanonu wielkiej jazzowej klasyki, więc ten repertuar był panu – pianiście jazzowemu – świetnie znany. Z drugiej strony, postanowił pan wejść głęboko w samą muzykę i poznać konteksty biograficzne każdej z tych postaci. Co pana zaskoczyło?
Z jednej strony rzeczywiście znałem tych kompozytorów, ale z drugiej – jednak nie. Bo kojarzymy zwykle tylko wycinek ich twórczości. Victora Younga wszyscy znają ze standardów typu „Stella by Starlight”, „Beautiful Love” czy „When I Fall in Love”. Natomiast jego dorobek to ponad 300 filmów, z których pochodzą te piękne melodie, które stały się standardami jazzowymi.

Bo czym są standardy? To muzyka pisana albo do broadwayowskich musicali, albo muzyka filmowa. I zarówno w przypadku Kapera, Younga jak i Warsa, to z filmów te utwory trafiły do tak zwanego Real Book’a, zbioru standardów jazzowych.
Czasem jest wręcz tak, że znamy muzykę, a nie znamy jej twórcy. W 2016 roku nagrywaliśmy z Darkiem Oleszkiewiczem i Peterem Erskinem muzykę Henryka Warsa. Peter Erskine w ogóle nie kojarzył tego nazwiska. Ale na liście utworów był „Flipper”, napisany do amerykańskiego serialu telewizyjnego. Kiedy Peter usłyszał pierwsze dźwięki, powiedział: „Man, znam to! Wszyscy w Ameryce to znają”. Okazuje się, że muzyka jest dużo bardziej znana, niż człowiek, który się za nią kryje.

Ciekawe, że właściwie cała ta trójka była wykształcona w Polsce. Young urodził się w Chicago, ale studiował w Konserwatorium Warszawskim u Romana Statkowskiego (podobnie zresztą jak Henryk Wars). Kaper też kształcił się w Polsce, ale doświadczenie zbierał również w Berlinie. Opuścił Niemcy z wiadomych względów w 1933 roku.
Trzeba więc zwrócić uwagę, że kiedy mówi się o polskim jazzie, zwykle mamy na myśli pierwszy festiwal jazzowy w Sopocie w 1956 roku i to, co nastąpiło później. A polski jazz ma znacznie dłuższą tradycję. Owszem, ci ludzie tworzyli na pograniczu jazzu, muzyki klasycznej oraz filmowej. Ale ich wkład do kultury, nie tylko polskiej, ale i światowej, jest olbrzymi. Natomiast wiedza o nich w naszym kraju jest minimalna.

A czy słyszy pan jakieś polskie elementy w ich twórczości, już z okresu amerykańskiego?
Zacytuję Janusza Muniaka, którego ulubionym standardem był „Beautiful Love”. I zawsze mówił, że ten utwór brzmi jak polska czy rosyjska melodia ludowa. Bardzo się dziwił, że ktoś w Ameryce mógł coś takiego napisać. No, ale jeśli ktoś studiował w Warszawie w drugiej dekadzie XX wieku, mogła mu się przyplątać taka melodia do ucha.

Kiedy gra pan te utwory na koncercie, wchodzi pan w ich strukturę, w ich treść. Ale czy ożywają w takim momencie również te pozamuzyczne konteksty i historie tych standardów?
Często, ponieważ starałem się poznać ich pochodzenie. „Stella by Starlight”, jeden z ulubionych standardów Milesa Davisa, grywany przez niego bardzo często, pochodzi z filmu „The Uninvited”, horroru z 1944 roku. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w 1944 roku Davis miał 18 lat, to pewnie poszedł po prostu do kina, spodobała mu się piosenka i potem się jej nauczył. I dlatego zrobiła światową karierę.

W ogóle dorobek Younga, zarówno pod względem jakościowym, jak i ilościowym, spokojnie można porównać z dorobkiem Gershwina. Tylko że Gershwin jest na świecie znany, a Young nie doczekał się nawet swojej biografii. Dopiero teraz pisze ją John Gardner z Kalifornii. Pozostaję z nim w kontakcie, bo prosił mnie, żebym zbadał kilka wątków związanych z Polską, głównie z Mławą – skąd wywodzili się rodzice Younga – i Warszawą. W Mławie od czterech lat odbywa się festiwal Younga – Victor Young Jazz Festival Mława – którego mam przyjemność być dyrektorem artystycznym. Istnieje tam również skwer imienia Victora Younga; władze miasta postanowiły uhonorować tę wybitną osobowość. Cieszę się, że ten festiwal ładnie się rozwija, bo to też przywraca pamięć o Youngu.

Ma pan w zwyczaju wprowadzać słuchaczy na koncertach w historię poszczególnych utworów?
Staram się. Tę wiedzę trzeba propagować, bo nie jest powszechnie znana. 11 listopada grałem na zaproszenie polskiej ambasady koncert solowy w Rabacie w Maroku. Zaproponowałem właśnie muzykę polską – Kapera, Warsa i Younga. I wszyscy byli pod wrażeniem tego, że to też jest muzyka polska. A jej zasięg jest światowy – powinniśmy więc o tym mówić i dotrzeć z tą wiedzą do jak najszerszego kręgu odbiorców.

Czyli na więcej opowieści o Youngu, Warsie i Kaperze – i przede wszystkim na ich muzykę w wykonaniu pana tria – możemy zaprosić do Szczecina na koncert w Willi Lentza, 26 listopada.
Tak właśnie będzie. Zapraszam.